WYNIKI GALI W WARSZAWIE
Wczoraj oprócz interesujących gal bokserskich za oceanem odbyła się także pięściarska impreza Wojak Boxing Night w warszawskim hotelu Hilton. W walce wieczoru 26-letni Krzysztof Głowacki (17-0, 11 KO) znokautował w jedenastej rundzie twardego Brytyjczyka Matty’ego Askina (14-2, 9 KO). Pochodzący z Wałcza „Głowa” zakończył pojedynek trafiając młodszego o trzy lata pięściarza z Blackpool morderczym ciosem na wątrobę. Dzięki temu niepokonany Polak po raz pierwszy obronił pas WBO Inter-Continental w dywizji cruiser. Wymienione wyżej trofeum tyle, że wakujące i w dywizji piórkowej wywalczył podczas tej samej gali obiecujący zawodnik z grupy Global Boxing Kamil Łaszczyk (11-0, 6 KO). Mający dopiero 21 lat wrocławianin bez najmniejszych problemów wypunktował na dystansie dwunastu rund Włocha Antonio Cossu (12-1-1, 6 KO). Pochodzący z Cagliari 38-letni przybysz, nie miał nic do powiedzenia w starciu ze sporo młodszym rywalem i sędziowie bez najmniejszych wątpliwości zapisali mu w rekordzie pierwszą w karierze porażkę. Następne cenne zwycięstwo odniósł też na ringu w Warszawie kolejny utalentowany pięściarz z grupy Mariusza Kołodzieja, Michał Chudecki (3-0, 2 KO). 26-latek z Poznania, który jako amator wielokrotnie zdobywał mistrzostwo naszego kraju, zdemolował wczoraj Białorusina Andreia Hramyka (9-3-3, 9 KO). Wyraźnie porozbijany przez naszego „TNT” 21-latek z Mińska, nie wyszedł do czwartej rundy. Swoje zwycięstwa odnieśli także Krzysztof Kopytek (4-0, 2 KO) oraz Maciej Miszkin (15-0, 4 KO). Ten pierwszy po wyrównanym i zaciętym pojedynku pokonał Jaira Cortesa (0-3-1, 0 KO), natomiast występujący w wadze półciężkiej Miszkin wypunktował mieszkającego w Katowicach Bartłomieja Grafkę (7-4, 2 KO). Jedynym zgrzytem podczas gali Wojak Boxing Night, było niezasłużone zwycięstwo dobrze się zapowiadającego i znanego z wielkiego serca do walki Andrzeja Sołdry (6-0, 4 KO). Tym razem przybyły z Kuby 37-letni Julio Acosta (5-1-1, 3 KO) omal nie zafundował mu niespodziewanie pierwszej porażki w karierze. Pięściarz, który na co dzień mieszka w hiszpańskiej Walencji, od początku pokazał, że przyjechał do kraju nad Wisłą nie tylko po wypłatę. Zaskakiwał sporo młodszego Polaka niestandardowym, nieco chaotycznym stylem, częstymi zmianami pozycji i uderzeniami w różnych płaszczyznach. Kubańczyk świetnie przepuszczał widoczne ciosy Andrzeja, a sam przy każdej sposobności celnie kontrował. Po sześciu rundach wynik wydawał się jasny do przewidzenia. Jednak ku zaskoczeniu kibiców i samych zawodników, sędziowie zrobili Polakowi prezent i nie jednogłośnie to właśnie jego ogłosili zwycięzcą. No cóż, nie od dziś wiadomo, że ściany pomagają lokalnym zawodnikom. Miejmy nadzieję, że w kolejnych występach Sołdra zatrze to niemiłe wrażenie.
Wojciech Czuba