WACH NOKAUTUJE W RADOMIU
W piątek w Radomiu odbyła się gala boksu zawodowego organizowana przez Mariusza Grabowskiego, której daniem głównym był pojedynek Mariusza Wacha (29-1, 16 KO) z Travisem Walkerem (39-12-1, 31 KO). 35-letni „Wiking” nie zawiódł oczekiwań i zastopował swojego rówieśnika z Ameryki w szóstej rundzie. Kolejne zwycięstwa do swoich rekordów dopisali także Kamil Łaszczyk (19-0, 7 KO) oraz Damian Jonak (38-0-1, 21 KO). O mały włos, a kibice zgromadzeni licznie w hali radomskiego MOS-iRu nie zobaczyliby w akcji Wacha i Łaszczyka, a w narożniku trenera Piotra Wilczewskiego. Wszystko przez środowe zatrzymanie powyższej trójki w areszcie policji w Opocznie. Podczas kontroli samochodu, którym zawodnicy i ich szkoleniowiec jechali na konferencję prasową, funkcjonariusze znaleźli prawie dwieście gramów meta-amfetaminy i pięć sztuk amunicji. Oczywiście panowie nie przyznają się do winy i utrzymują, iż podrzucono im ten trefny „towar”, aby storpedować piątkową imprezę nowego na rynku pana Grabowskiego. Miejmy nadzieję, że sprawa się wyjaśni. Całe zamieszanie nie wpłynęło na szczęście negatywnie na formę „Wikinga”. Mariusz ładnie operował lewym prostym, do którego dokładał skuteczny prawy sierp. Pochodzący z Houston Walker tak jak zapowiadał przed walką, nie przyjechał do Radomia tylko po wypłatę i ambitnie dążył do zwycięstwa. Z rundy na rundę jednak częstotliwość jego ataków i czujność malała. W końcu w szóstym starciu po celnej bombie Polaka Amerykanin był liczony na stojąco, gdyż od upadku uratowały go tylko liny. Gdy tylko wznowiono rywalizację Wach przypuścił zdecydowany atak i arbiter przerwał zawody w obawie o zdrowie przyjezdnego pięściarza. Żadnych problemów z odniesieniem ostatniej tegorocznej wygranej nie miał Kamil Łaszczyk. 23-letni wychowanek Gwardii Wrocław przez sześć rund obijał starszego o dwa lata i sprowadzonego na ostatnią chwilę Antonio Horvatica (6-12, 4 KO). „Szczurek” ani przez moment nie oddawał inicjatywy i mimo, że miał Chorwata dwa razy na deskach, ten zdołał o własnych siłach dotrwać do końcowego gongu. Ponad rok trwała przerwa Damiana Jonaka i gdy przystępował w piątek do starcia z doświadczonym Bradleyem Prycem (35-19, 19 KO), wielu fanów ciekawiło, w jakiej formie znajduje się nasz czołowy junior średni. Pięściarz z Włoszczowej nie rozczarował i zaprezentował efektowny boks. 31-letni Damian górował nad Walijczykiem celnie rozbijając jego defensywę swoimi uderzeniami. W piątej odsłonie noszący przydomek „Słodki Cukier” Bradley był liczony po celnej serii Polaka. Mimo tego, że zdawał sobie zapewne sprawę, iż wyraźnie przegrywa, nie poddawał się i ambitnie próbował do końca przechylić szalę na swoją stronę. Na szczęście nie udało mu się i po ośmiu rundach sędziowie orzekli jednogłośne punktowe zwycięstwo naszego zawodnika.