KHAN WYGRYWA BRADLEY TYLKO REMISUJE
W sobotnią noc w Las Vegas odbyły się dwie interesujące gale boksu zawodowego organizowane przez dwie konkurencyjne grupy Golden Boy i Top Rank. W MGM Grand w walce wieczoru Amir Khan (30-3, 19 KO) zwyciężył jednogłośnie na punkty Devona Alexandra (26-3, 14 KO) i w nagrodę otrzymał pas WBC Silver dywizji półśredniej. Natomiast w hotelu Cosmopolitan Timothy Bradley (31-1-1, 12 KO) niespodziewanie tylko zremisował z Diego Gabrielem Chavesem (23-2-1, 19 KO), chociaż zdaniem ekspertów był od Argentyńczyka dużo lepszy. 28-letni Khan w tym roku walczył tylko dwa razy, ale za to za każdym razem imponował formą. W maju zdeklasował cenionego Luisa Collazo (35-6, 18 KO), teraz to samo zrobił z młodszym o rok Alexandrem. 27-letni „Aleksander Wielki” w starciu z „Królem” nie miał do powiedzenia praktycznie nic. Mający pakistańskie korzenie Brytyjczyk zachwycał szybkością i efektownymi kombinacjami. Mający na sobie najdroższe w historii spodenki (wyszywane złotem i kosztujące 50 tysięcy dolarów) Amir, iście po profesorsku dał lekcję boksu byłemu mistrzowi dwóch kategorii z Saint Louis. Po ostatnim gongu sędziowie nie mieli problemów z wytypowaniem zwycięzcy punktując 119-109, 118-110 i 120-108 na korzyść Khana. Dzięki temu były czempion kategorii junior półśredniej być może w przyszłym roku otrzyma szansę pojedynku ze zwycięzcą arcyciekawej bitwy dwóch czołowych zawodników P4P, czyli Floyda Mayweathera Jr (47-0, 26 KO) i Mannyego Pacquiao (57-5-2, 38 KO). Z pewnością bardzo rozczarowany był po zakończeniu swojej walki 31-letni Bradley. Według sędziów punktujących 115-113, 112-116 i 114-114, „Pustynna Burza” zremisowała z „La Joyą”. Był to werdykt niesprawiedliwy, albowiem Amerykanin był wyraźnie szybszy i precyzyjniejszy niż rywal z Argentyny. Timothy efektownie trafiał Diego swoimi bombami i tylko wrodzonej odporności pięściarz z San Miguel zawdzięcza brak wizyty na deskach. Chaves oczywiście też przy każdej sposobności starał się odgryzać czarnoskóremu faworytowi, ale robił to za rzadko, aby wygrać cały pojedynek. Niestety sędziowie widzieli to inaczej. W taki oto sposób Bradley zakończył ten niezbyt udany dla siebie 2014 rok. Przypomnijmy, że wcześniej w kwietniu przegrał na punkty rewanżową bitwę z Mannym Pacquiao (57-5-2, 38 KO), tracąc na jego rzecz pas mistrza świata WBO wagi półśredniej.