STARCIE TYTANÓW!
STARCIE TYTANÓW!
Już w najbliższą sobotę na Stadionie Olimpijskim w Moskwie dojdzie do jednego z najważniejszych pojedynków tego roku. Naprzeciwko siebie stanie dwóch wspaniałych mistrzów olimpijskich, czyli Ukrainiec Władimir Kliczko (60-3, 51 KO) oraz Rosjanin Aleksander Powietkin (26-0, 18 KO). Na szali znajdą się mistrzowskie pasy federacji IBF, WBO, WBA i IBO, należące do 37-letniego czempiona z Kijowa. Czy młodszy o trzy lata niepokonany pretendent z Kurska zaskoczy cały świat i zdetronizuje młodszego z braci, którzy od lat rządzą niepodzielnie królewską kategorią? Do pojedynku „Doktora Stalowy Młot” z „Saszą” miało dojść już w przeszłości dwukrotnie. Najpierw w 2008 roku, ale wówczas Rosjanin wycofał się z powodu kontuzji (tak podano oficjalnie), następnie dwa lata później do bitwy z ukraińską wieżą nie dopuścił Aleksandra jego ówczesny trener Teddy Atlas, słusznie chyba uważając, że jego wciąż nieopierzony podopieczny zostałby przez Władimira łatwo rozbity w pył. Tym razem takich dylematów nie było. Powietkin, który dawno już pożegnał się z Atlasem, na zawodowstwie znacznie od tamtego czasu okrzepł i pokonując kilku niezłych rywali uznał, że jest już gotowy na najważniejsze starcie w karierze. Tak oto została puszczona w ruch potężna biznesowo-sportowa machina, której kapitanem został rosyjski oligarcha Andriej Riabiński. To on wyłożywszy ze swojej przepastnej kieszeni 24 miliony dolarów zagwarantował swojemu rodakowi pojedynek w Moskwie, a dla dodania mu odwagi wypisał czek na 6 milionów dolarów. Kliczkę przekonać do przyjazdu było nieco trudniej, ale przecież 17.5 miliona dolarów piechotą nie chodzi, więc Ukraiński król wszechwag nie namyślając się długo zaczął pakować walizki. Dzięki temu wymarzona przez wszystkich kibiców pięściarstwa rywalizacja na szczycie potwornie nudnej wagi ciężkiej w końcu stała się faktem. W sobotę mistrz olimpijski z Atlanty spróbuje odprawić z kwitkiem mistrza olimpijskiego z Aten. Wszyscy dziennikarze i eksperci zgodnie uznają, że będzie to dla Władimira najtrudniejszy rywal od lat, chociaż mało kto daje Rosjaninowi jakiekolwiek szanse na końcowy triumf. Większość spodziewa się po nim ambitnej postawy i wspaniałej walki, ale zakończonej bezlitośnie potężnymi „dyszlami” „Doktora”. Nam pozostaje mieć nadzieje, że obydwaj panowie stworzą tak niezapomniany spektakl, jak chociażby dwóch innych złotych olimpijczyków, czyli Muhammad Ali i Joe Frazier, albo Lennox Lewis i Ray Mercer. Niech lepszy zwycięży. Transmisja z Moskwy w sobotę od godziny 17.30 na Polsacie Sport. To trzeba zobaczyć!
Wojciech Czuba