KRÓL NA DESKACH! MARQUEZ WYGRYWA BITWĘ!
Brutalnym nokautem zakończyło się czwarte starcie dwóch bokserskich ikon ostatnich lat w MGM Grand w Las Vegas. Meksykański wojownik Juan Manuel Marquez (55-6-1, 40 KO) odniósł bez wątpienia najcenniejsze zwycięstwo w swojej karierze zwyciężając w końcu swojego wielkiego ringowego rywala, fantastycznego Manny’ego Pacquiao (54-5-2, 38 KO). Dzięki temu 39-letni „Dinamita” zawiesił na swoich biodrach specjalnie przygotowany na tę okazję mistrzowski pas federacji WBO dla najlepszego pięściarza dekady. Od samego początku pięściarze zaczęli bardzo aktywnie i sędziowie na pewno mieli kłopot komu przyznać tę rundę, choć prawdopodobnie agresywniejszym i precyzyjniejszym był Filipińczyk. W drugiej odsłonie „Pacman” zaczął doprowadzać do celu swoje wspaniałe lewe proste, a Meksykanin odpowiadał lewym sierpowym. Sensacją powiało w starciu numer trzy. Marquez trafił potężnie Pacquiao zamaszystym i potwornie mocnym prawym sierpem, po którym ten momentalnie padł na deski. Pozbierał się bardzo szybko, ale już do końca rundy starał się dojść do siebie i nie atakował. Prawdziwa ringowa wojna rozgorzała w piątej odsłonie. W końcu po precyzyjnym lewym prostym to Marquez ląduje na macie. On również szybko dochodzi do siebie i stara się odpowiadać, ale to 33-letni bombardier z Filipin jest w ofensywie nie do zatrzymania. Emocje sięgają zenitu! Szósta runda to znowu popis ataków i błyskawicznych ciosów Paquiao, który trafia raz po raz zakrwawionego Meksykanina. Kiedy wydaje się, że Manny wpadł już w swój niszczycielski rytm, nagle na dosłownie sekundę przed gongiem Marquez trafia rozpędzonego przeciwnika potężnym prawym uderzeniem, które omal nie urwało głowy Manny’ego. Podopieczny Freddiego Roacha na oczach swojej  przerażonej żony i milionów osłupiałych kibiców, pada bezwładnie na ziemię, niczym podcięte drzewo i nieprzytomny uderza głową o matę ringu. Kiedy Marquez razem ze swoim trenerem płaczą ze szczęścia, najbliżsi Filipińczyka z przerażeniem oczekują oznak życia od leżącego na wznak Manny’ego. Na szczęście po kilku minutach brutalnie znokautowany „Pacman” staje na nogi, próbuje się uśmiechać i demonstruje wielką klasę gratulując zwycięskiemu Meksykaninowi. Przeżywający chyba najpiękniejsze chwile w ringu Marquez w końcu doczekał się pierwszej wygranej i to w tak efektowny sposób. Wcześniej ras zremisował i dwa razy przegrał z rozbitym dzisiaj w pył Pacquiao. Wspaniała walka! Bardzo prawdopodobne, że w niedalekiej przyszłości doczekamy się ich piątego starcia.
Wojciech Czuba