UDANY POWRÓT GAMBOY
Punktowe zwycięstwo zanotował wczorajszej nocy w Las Vegas utalentowany Yuriorkis Gamboa (22-0, 16 KO), który wracając do ringu po kilkunastomiesięcznej przerwie, pokonał jednogłośnie Michaela Farenasa (34-4-4, 26 KO). Mimo pewnego zwycięstwa i dwóch nokdaunów jakie zafundował Filipińczykowi efektowny Kubańczyk, sam również popełniał sporo błędów w defensywie, co przypłacił nawet wizytą na deskach. 30-letni „Cyklon z Guantanamo” od samego początku zaprezentował swoje największe walory, demonstrując wspaniałe ciosy, wyczucie dystansu i refleks. Mimo iż ostatni raz boksował we wrześniu 2011 roku (rozbijając Daniela Ponce De Leona w ósmej rundzie), długa przerwa najwyraźniej nie wpłynęła negatywnie na jego postawę. Tymczasem młodszy o dwa lata pięściarz z Filipin nie miał zamiaru poddać się bez walki i  to on w drugiej odsłonie trafia potężnie faworyzowanego rywala, który wyraźnie odczuł ten cios. Filipińska „bomba” podziałała na Gamboę jak płachta na byka i szybko zaatakował Farenasa wspaniałymi kombinacjami, chcąc tym samym zatrzeć złe wrażenie. Pod koniec rundy ulokował na głowie rywala mocny i precyzyjny prawy sierpowy, po którym Filipińczyk padł na deski, ale na dokończenie roboty zabrakło mu czasu. Kolejne rundy wyglądały podobnie. Porozcinany na skutek przypadkowego zderzenia głowami Farenas, mimo krwi zalewającej mu oczy starał się ambitnie odpierać ataki rozluźnionego i bijącego precyzyjnie Kubańczyka. Po raz drugi Filipińczyk był liczony w siódmym starciu, kiedy „Cyklon” ustrzelił go ponownie swoim doskonałym prawym. Poczuwszy krew, złoty medalista olimpijski ruszył zdecydowanie na rywala w dziewiątej odsłonie, trafiając raz po raz morderczymi ciosami. Nagle w jednym z ataków Farenas skontrował Yuriorkisa świetnym lewym sierpem i ku osłupieniu wszystkich, to kubański „Cyklon” znalazł się na deskach. Na szczęście dla siebie zdołał się szybko pozbierać i pod koniec starcia odzyskał panowanie nad sytuacją w „klatce”. Mocarna kontra Farenasa skutecznie ostudziła zapędy Gamboy, który w końcowych rundach ograniczył się tylko do bezpiecznych ataków, pamiętając przy tym o obronie. Po ostatnim gongu sędziowie nie mieli żadnych dylematów i punktowali 117-109, 118-108 i 117-108, dla „Cyklonu z Guantanamo”, który dzięki temu stał się posiadaczem tytułu tymczasowego mistrza świata federacji WBA w dywizji super piórkowej. Z wczorajszego zwycięstwa Yuriorkis powinien wyciągnąć jednak odpowiednie wnioski, aby przed walkami ze ścisłą światową czołówką, nie przytrafiały mu się podobne wpadki jak z anonimowym Filipińczykiem.
Wojciech Czuba