KOWALIOW ZASTOPOWAŁ PASCALA, GŁAZKOW POKONAŁ CUNNINGHAMA
Podczas sobotniej gali boksu zawodowego w Montrealu w walce wieczoru mistrz świata wagi półciężkiej Siergiej Kowaliow (27-0-1, 24 KO) zwyciężył przed czasem w ósmej odsłonie Jeana Pascala (29-3-1, 17 KO). Dzięki temu 31-letni rosyjski bombardier po raz kolejny efektownie obronił pasy federacji WBA, IBF i WBO. Pojedynek noszącego przydomek „Krusher” Siergieja z faworytem miejscowych kibiców Jeanem, od samego początku był świetnym widowiskiem. Przybysz z Rosji już od pierwszej rundy zaatakował 32-letniego pretendenta swoimi śmiercionośnymi uderzeniami. Pochodzący z Haiti Pascal starał się odpowiadać równie groźnymi kontrami, wystarczyła jednak chwila nieuwagi w trzeciej odsłonie i eksplodujący prawy sierpowy posłał go na deski. Na szczęście dla czarnoskórego pięściarza zdołał po wznowieniu dotrwać do zbawiennej przerwy. Zaraz po niej nieoczekiwanie to właśnie Pascal zaczął trafiać mistrza celnymi ciosami. Ten jednak nadal kontynuował swój artyleryjski ostrzał. Koniec nastąpił w ósmym starciu tej ringowej wojny. Będący w gazie „Krusher” przystąpił do kolejnej ofensywy, w czasie której najpierw sam wylądował na ziemi, gdy przestrzelił jeden z ciosów, a następnie dwa razy trafił bezradnego Pascala prawym sierpowym i sędzia ringowy Luis Pabon przerwał rywalizację. Być może arbiter trochę się pospieszył i przedwcześnie zakończył te zmagania. Z drugiej jednak strony pretendent wydawał się zamroczony i prawdopodobnie słynący z morderczego instynktu Kowaliow zakończyłby walkę ciężkim nokautem. Wydaje się, że najbardziej wskazany byłby tutaj rewanż. Najpierw jednak Siergiej musi spotkać się z oficjalnym pretendentem federacji IBF, Francuzem Nadjibem Mohammedim (37-3, 23 KO). Na tej samej imprezie wystąpili także zawodnicy wagi ciężkiej Wiaczesław Głazkow (20-0-1, 12 KO) i Steve Cunningham (28-7, 13 KO). Stawką tej rywalizacji była pozycja oficjalnego pretendenta do tytułu IBF, który należy oczywiście do Władimira Kliczki. Zwycięzcą tej ukraińsko- amerykańskiej bitwy został „Car” z Lugańska, za którym po dwunastu rundach opowiedzieli się sędziowie punktując 115-113 i dwa razy 116-112 na jego korzyść. Sama walka nie była zbyt widowiskowa, dominował techniczny boks, bez żadnych zwrotów akcji i dramatycznych wydarzeń. Wygrana Wiaczesława część ekspertów i dziennikarzy uznała za kontrowersyjną. W przekroju, bowiem całego pojedynku więcej celnych uderzeń wyprowadził były mistrz wagi junior ciężkiej z Filadelfii. Pod koniec starcia osłabł jednak kondycyjnie i inicjatywę przejął pogromca naszego Tomasza Adamka, który po ostatnim gongu mógł cieszyć się ze zwycięstwa. Zdecydowanie jednak prezentując taki poziom Głazkow nie ma czego szukać w ringu z rodakiem Kliczką.