KONTROWERSYJNE ZWYCIĘSTWO FROCHA, BITWA DLA HERNANDEZA
KONTROWERSYJNE ZWYCIĘSTWO FROCHA, BITWA DLA HERNANDEZA
Ogromne emocje przyniosły główne pojedynki sobotnich wieczorów podczas gali w Manchesterze i Bambergu. W Anglii swoje tytuły mistrza świata wagi super średniej federacji WBA i IBF obronił Carl Froch (32-2, 23 KO), który przy pomocy sędziego ringowego wyszedł zwycięsko z konfrontacji z utalentowanym Georgem Grovesem (19-1, 15 KO). Natomiast w Niemczech czempion IBF dywizji cruiser Joan Pablo Hernandez (28-1, 14 KO) po niesamowitej wojnie znokautował twardziela Aleksandra Aleksiejewa (24-3-1, 20 KO). Obydwaj faworyci odnieśli więc zwycięstwa przed czasem, ale w jakże kompletnie odmiennym stylu. Wynik spotkania w hali MEN Arena wypaczył sędzia ringowy pan Howard John Foster. 25-letni Groves ku zaskoczeniu wszystkich rozpoczął świetnie pojedynek i już w pierwszej rundzie posłał faworyzowaną „Kobrę” z Nottingham na deski. Znany z ogromnej odporności Froch mimo wielu morderczych bitew na koncie, dopiero drugi raz w karierze znalazł się w tej pozycji. Od szybkiej klęski uratował go jednak gong na przerwę. W dalszej części walki nie zmieniało się już nic. Wyraźnie lepszy był pretendent z Londynu, który przeważał nad Carlem szybkością, siłą i agresją. W odpowiedzi „Kobra” zaczął faulować i uderzać po komendach stop, jednak stronniczy sędzia ringowy nie reagował. Nieszczęśliwy dla Grovesa koniec nastąpił w dziewiątej odsłonie, kiedy to w końcu Froch się obudził i w ringu rozgorzała straszliwa bitwa. W jednej z akcji mistrz wagi super średniej trafił w końcu „Świętego” i ten wyraźnie odczuł cios. Nie był jednak zamroczony, ani bliski znokautowania. Starał się klinczować i odpowiadać na ataki, mimo to pan Foster wkroczył i przerwał zawody. Niewątpliwie była to skandaliczna decyzja po której powinien ponieść konsekwencje, a w zaistniałej sytuacji powinno dojść i zapewne dojdzie do rewanżu. Całkowicie inaczej było w Bambergu, gdzie obyło się bez takich kontrowersji, a obydwaj główni bohaterowie wieczoru dostarczyli samych pozytywów i zasłużyli na oklaski. 32-letni pretendent z Uzbekistanu rozpoczął bardzo zmotywowany i już w drugiej rundzie ulokował na głowie Kubańczyka potężny lewy krzyżowy. Jednak pod sam koniec mistrz wspaniale odpowiedział lewym sierpowym i pretendent wylądował po raz pierwszy tego wieczoru na deskach. W trzeciej Aleksander odzyskał jednak siły i znowu ruszył do ataku, w następnej odsłonie nie zwalniał tempa, czego efektem był rozcięty łuk brwiowy Hernandeza, ale w samej końcówce mistrz znowu upolował go dwoma uderzeniami, które wyraźnie wstrząsnęły Uzbekiem. W piątej mimo przewagi i ciągłego pressingu Aleksiejew znowu miał randkę z deskami. Yoan po raz kolejny tej nocy wykorzystał morderczą lewą rękę i odwracał losy tego spotkania. Kolejne rundy były bardzo wyrównane i raz jeden, raz drugi zdobywał przewagę. W końcu w starciu numer dziesięć wyraźnie wyczerpany Hernandez trafił potężną bombą z prawej ręki tuż nad uchem Aleksiejewa i dzielny rywal runął bezwładnie na matę. Sędzia ringowy błyskawicznie przerwał tą wspaniała i zaciętą rywalizację bez zbędnego liczenia. Dzięki temu Kubańczyk już po raz trzeci obronił swoje trofeum i efektownie powrócił po wielomiesięcznej przerwie.
Wojciech Czuba