KOLEJNE ŁATWE ZWYCIĘSTWO SZPILKI
Manuel Quezada (29-10, 18 KO) miał być w końcu tym, który zmusi Artura Szpilkę (19-1, 14 KO) do większego wysiłku. Nic takiego się jednak nie stało. Meksykanin w nocy z piątku na sobotę podczas gali Premier Boxing Champions w Chicago od samego początku nie podjął żadnej walki i ostatecznie nie wyszedł do czwartej rundy. Nasza 26-letnia nadzieja wagi ciężkiej robiła w ringu hali UIC Pavilion co chciała. Artur mógł sobie potrenować spokojnie wszystkie wpajane mu przez trenera Ronniego Schieldsa akcje, albowiem uważany kiedyś za talent Quezada skupiał się wyłącznie na obronie. Szpilka zaprezentował niezłą szybkość i efektowne kombinacje. Walczący z odwrotnej pozycji bokser z Wieliczki regularnie trafiał rywala prostymi, sierpami i podbródkowymi. W końcu po zakończeniu trzeciej odsłony narożnik Manuela uznał, że takie dalsze jednostronne bicie nie ma sensu i nie wypuścił swojego podopiecznego do następnej rundy. Ciekawe, z kim teraz rywalizować będzie głodny sukcesów „Szpila”. Na pewno jego opiekunowie postarają się już o klasowego rywala, bo takie pojedynki jak ten z Quezadą, czy wcześniejszy z Cobbem, niewiele wnoszą oprócz budowania rekordu. Prawdopodobnie kolejny występ popularnego Artura będzie miał miejsce pod koniec sierpnia lub na początku września. Jako potencjalnego rywala wymienia się nazwisko m.in. Chrisa Arreoli (36-4, 31 KO), którego w akcji będziemy mogli obejrzeć 18 lipca w El Paso, gdzie dobrze znany polskim kibicom „Koszmar” zmierzy się z nieznanym jeszcze oponentem. Wcześniej sam „Szpila” nie ukrywał, że najchętniej spróbowałby swoich sił z byłym mistrzem świata wagi junior ciężkiej Stevem Cunninghamem (28-7, 13 KO). Znany z ogromnego serca do walki, sympatyczny „USS” był nawet za takim przedsięwzięciem, ale ostatnio zaanonsowano, że w sierpniu zawalczy z dawnym królem dywizji półciężkiej Antonio Tarverem (31-6, 22 KO).