KELLY PAVLIK PRZESZEDŁ NA EMERYTURĘ!
Dosyć niespodziewanie decyzję o zakończeniu swojej sportowej kariery ogłosił wczoraj wspaniały czempion dywizji średniej, zaledwie 30-letni Kelly Pavlik (40-2, 34 KO). Słynący z twardego uderzenia, wielkiego serca do walki i uwielbienia dla ringowych wojen „Duch z Youngstown”, miał w najbliższym czasie raz jeszcze spróbować powrócić na szczyt, krzyżując rękawice z utalentowanym mistrzem kategorii super średniej, Andre Wardem (26-0, 14 KO). Niestety na skutek kontuzji zwycięzcy turnieju „Super Six”, ten interesujący pojedynek odwołano. Pavlik podbój wagi średniej rozpoczął w 2005 roku, kiedy to zastopował w dziewiątej rundzie cenionego Fulgencio Zunigę (25-7-1, 22 KO) i zgarnął wakujący pas NABF. Następnie dwa lata później po doskonałej i zwycięskiej bitwie nad „Kolumbijską Panterą” Edisonem Mirandą (35-8, 30 KO), stanął przed szansą zdobycia dwóch prestiżowych pasów federacji WBC i WBO, należących do popularnego Jermaina Taylora (31-4-1, 19 KO). Do spotkania „Ducha” z niepokonanym wówczas „Bad Intentions” doszło we wrześniu 2007 roku i po siedmiu wspaniałych rundach Pavlik mógł świętować zwycięstwo. Bardzo szybko, bo już w lutym 2008 roku doprowadzono do rewanżu obydwu, gwarantujących wielkie emocje panów. Tym razem znowu Kelly okazał się lepszym pięściarzem, pokonując Jermaina jednogłośnie na punkty. Niestety jeszcze w tym samym roku tyle, że kilka miesięcy później, Pavlik poniósł pierwszą porażkę w karierze. Jego pogromcą został legendarny i wciąż aktywny boksersko, najstarszy zawodowy mistrz świata, Bernard Hopkins (52-6-2, 32 KO). Pochodzący z Filadelfii „Egzekutor” na ringu w Atlantic City dosyć łatwo wypunktował wtedy będącego wyraźnie bez formy Kelly’ego. Po tej gorzkiej pigułce „Duch z Youngstawn” powrócił w lutym 2009 roku broniąc u siebie w Youngstown swoich dwóch mistrzowskich pasów (które nie były stawką jego walki z Hopkinsem), w starciu z niebezpiecznym Marco Antonio Rubio (56-6-1, 49 KO). Meksykański bombardier przegrał wówczas przed czasem z idolem lokalnej publiczności w dziewiątej odsłonie. W kwietniu 2010 roku w Atlantic City w hitowo zapowiadającym się pojedynku, Amerykanin stanął oko w oko z fenomenalnym Argentyńczykiem Sergio Martinezem (50-2-2, 28 KO). Niesamowita „Maravilla” udzieliła „Duchowi” prawdziwej lekcji boksu, obijając go boleśnie przez pełne dwanaście rund i pozbawiając pasów WBC i WBO oraz miana króla dywizji średniej. Ta przegrana wstrząsnęła Kelly’m, który popadł w poważny problem z alkoholem. Depresja i nałóg, a także kontuzje dosyć długo utrzymywały go z dala od bokserskiego ringu. Na szczęście ten wspaniały zawodnik z pomocą rodziny i przyjaciół zdołał się pozbierać i w maju 2011 roku powrócił do sportu, pokonując Alfonso Lopeza (22-3, 17 KO). W minionym 2012 roku stoczył trzy zwycięskie walki z przeciętnymi rywalami, aż w końcu zakontraktowano mu absolutnego lidera dywizji super średniej i czołowego pięściarza list P4P, Andre Warda. Gdy 28-letni czempion WBC i WBA z miasta Oxnard w Kalifornii wycofał się z tej rywalizacji, rozgoryczony i nieznajdujący już w sobie motywacji do dalszych występów Pavlik, postanowił zawiesić rękawice na kołku. Jednakże, jak sam szybko przyznał w ostatnich wywiadach dla mediów, wielce prawdopodobne jest to, że za jakiś czas znowu zatęskni za sportem, który wyniósł go na wyżyny i powróci jeszcze do „klatki”. Wcale nie bylibyśmy tym zdziwieni. Przecież nie od dziś wiadomo, że ciągnie wilka do lasu.
Wojciech Czuba