27 KWIETNIA WRACA SHANE MOSLEY
Za trzy miesiące ze sportowej emerytury powróci na ring wspaniały czempion trzech kategorii wagowych, 41-letni Shane Mosley (46-8-1, 39 KO). Przeciwnikiem czarnoskórego „Sugara” będzie aktualny właściciel pasa WBA World w dywizji półśredniej, nowojorczyk Paulie Malignaggi (32-4, 7 KO). Do konfrontacji fantastycznego przed laty pięściarza z miasta Pomona z doskonale wyszkolonym technicznie, ale pozbawionym mocnego uderzenia mieszkańcem Brooklynu, dojdzie 27 kwietnia w rodzinnym mieście „Magica” w hali Barclays Center. Mimo, że podstarzały i swoje najlepsze lata mający już dawno za sobą Mosley, ostatnio nie miał zbyt dobrej passy (3 przegrane i 1 remis w 4 ostatnich występach), bez chwili wahania przyjął ofertę z obozu Malignaggiego. Były mistrz świata w wadze lekkiej, półśredniej i junior średniej, raz jeszcze zapragnie udowodnić, że mimo upływu lat wciąż stać go na wiele. Niestety, czasu nie można oszukać i niesamowity refleks, błyskawiczne kombinacje i fantastyczna precyzja uderzeń, z której słynął popularny „Sugar”, odeszła w zapomnienie. Mimo to, w starciu z młodszym o dziewięć lat Malignaggim ten ringowy weteran, którego w ostatnim występie w maju 2012 roku boleśnie poobijał młodziutki gwiazdor Saul Alvarez, wcale nie jest bez szans. Mieszkający na Brooklynie Paulie, na pewno nie będzie w stanie znokautować Shane’a, ten natomiast jak najbardziej. Jeżeli wyszczekany nowojorczyk wyłapie którąś z wciąż potężnych bomb „Słodkiego”, będzie z nim krucho. Przypomnijmy, że Mosley swoją profesjonalną karierę zaczynał w roku 1993. Swój pierwszy tytuł federacji IBF w wadze lekkiej zdobył cztery lata później pokonując Philipa Holiday’a. Następnie obronił go aż osiem razy i w 2000 roku skrzyżował rękawice z ówczesną wielką gwiazdą Oscarem De La Hoya. Po dwunastu niezwykłych rundach nie jednogłośnie na punkty zwyciężył „Sugar”, który odebrał „Golden Boy’owi” pas WBC w kategorii półśredniej. Dopiero po jakimś czasie okazało się, że Mosley przygotowując się do tej rywalizacji brał środki dopingujące, ale ostatecznie wyniku nie zmieniono. Po trzech skutecznych obronach utracił go dwa lata później przegrywając ze swoim pogromcą z czasów amatorskich (Shane przegrał z nim rywalizację o wyjazd na olimpiadę), utalentowanym Vernonem Forrestem. Kilka miesięcy później zmierzyli się ponownie w rewanżu, jednak znów jednogłośnie na punkty lepszym okazał się „Viper” z Atlanty. Po kolejnej porażce z Forrestem, „Sugar” powrócił na ring w 2003 roku i po raz drugi stanął naprzeciwko Oscara De La Hoyi, który w międzyczasie podbił wagę junior średnią i był właścicielem pasów WBC, WBA i IBA. Ten wspaniały pojedynek dwóch wielkich pięściarzy, rozegrano w MGM Grand w Las Vegas i tak jak Mosley nie mógł znaleźć recepty na Forresta, tak Oscar po raz drugi nie potrafił zwyciężyć Shane’a. Niestety dla Mosley’a, nie tylko Forrest wiedział jak go przechytrzyć. W 2004 roku tej sztuki i to dwa razy dokonał kolejny wielki pięściarz tamtych lat, Ronald „Winky” Wright. Potem mistrz z Pomony stoczył jeszcze kilka porywających i zwycięskich bojów, ale pomalutku i nieubłaganie jego gwiazda zaczynała gasnąć. Pokonywali go jeszcze w 2007 roku twardy Miguel Cotto, trzy lata później fenomenalny Floyd Mayweather Jr., w 2011 roku niezwykły Manny Pacquiao i w ostatnim występie wspomniany już wyżej Saul Alvarez. Trzeba jednak przyznać, że byli to najlepsi z najlepszych, sama śmietanka i porażki z nimi w żadnym wypadku nie przyniosły „Słodkiemu” ujmy, w międzyczasie natomiast odprawiał z kwitkiem wielu czołowych rywali. Oprócz wymienionych powyżej wspaniałych pięściarzy, Mosley krzyżował pięści i zwyciężał takie tuzy boksu zawodowego, jak chociażby John John Molina, Jesse James Leija, Fernando Vargas, Luis Collazo, Ricardo Mayorga, czy Antonio Margarito. Ciekawe jak zaprezentuje się w kwietniu?
Wojciech Czuba