JACOBS, PETERSON I GARCIA NA JEDNEJ GALI
Już w tę sobotę na ringu w hali Barcleys Center na nowojorskim Brooklynie odbędzie się interesująca gala boksu zawodowego. Kibice będą mogli bowiem, podziwiać w akcji trzech świetnych pięściarzy, to Daniel Jacobs (27-1, 24 KO), Lamont Peterson (32-2-1, 16 KO) i Danny Garcia (28-0, 16 KO). Transmisję z tego wydarzenia przeprowadzi stacja Polsat Sport. Pierwszy z tej trójki 27-letni Jacobs, czyli „Złoty Dzieciak” pochodzi właśnie z Brooklynu i zapewne zrobi wszystko, aby sprezentować swoim fanom efektowną wygraną. Jego przeciwnikiem będzie starszy o trzy lata Australijczyk Jarrod Fletcher (18-1, 10 KO). Noszący przydomek „Left Jab” pięściarz z krainy kangurów jedyną porażkę w karierze poniósł dwa lata temu i od tego czasu pokonał sześciu oponentów. Czarnoskóry Amerykanin również nie ma już czystego konta. Jego zero starł bezpowrotnie i brutalnie przed czasem w piątej odsłonie Rosjanin Dmitrij Pirog w 2010 roku, zgarniając wtedy Danny’emu sprzed nosa wakujący pas WBO wagi średniej. W sobotę na szali znajdzie się inne trofeum, a będzie nim mistrzostwo WBA w wersji Regular, bowiem super czempionem tej federacji jest bestia z Kazachstanu Giennadij Gołowkin. Ciekawe czy tym razem faworyzowany Jacobs spełni swoje marzenia. Przypomnijmy, że ten utalentowany zawodnik stoczył już w swoim życiu najważniejszą bitwę, a była nią walka z rakiem kości, którą na szczęście wygrał. Drugą potyczką o mistrzostwo świata, jaka odbędzie się w sobotę na Brooklynie będzie pojedynek pochodzącego z Waszyngtonu czempiona IBF dywizji junior półśredniej Petersona z Edgarem Santaną (29-4, 20 KO). 30-letni Lamont zawsze daje efektowne walki i nie inaczej będzie tym razem, bowiem jego starszy o pięć lat pretendent z Portoryko prezentuje w ringu agresywny styl i posiada mocarny cios. Peterson, jako mały chłopak razem z bratem (który również boksuje zawodowo i wystąpi w sobotę w Barclays Center), dorastał na ulicach amerykańskiej stolicy. Na szczęście dzięki sportowi wyrwał się ze slumsów i złego towarzystwa i odnalazł swoje powołanie, którym była walka między linami. „Havoc” na salony boksu zawodowego wypłynął tak naprawdę w 2011 roku, kiedy to pokonał faworyzowanego mistrza IBF i WBA Amira Khana. Niestety chwilę później zaliczył wpadkę dopingową i utracił jeden z pasów, a na dokładkę w 2013 roku dostał srogie lanie zakończone nokautem w trzeciej odsłonie od argentyńskiego zabijaki Lucasa Martina Matthysse. Szczęśliwy los nie dał mu jednak przepaść z kretesem. Siedem miesięcy temu Lamont zwyciężył niepokonanego wcześniej Dierryego Jeana broniąc tronu IBF. Ciekawe jak potoczy się jego rywalizacja z groźnym Santaną. Spodziewajmy się fajerwerków. Na sam koniec organizatorzy zostawili nam popularnego czempiona WBA i WBC kategorii junior półśredniej Dannyego Garcię. 26-latek z Filadelfii w swoim ostatnim występie w marcu męczył się niemiłosiernie z ambitnym Mauricio Herrerą, dlatego w sobotę za rywala wybrano mu teoretycznie słabszego oponenta Roda Salkę (19-3, 3 KO). 31-letni „Lighting Rod” z miasta Bunola w Pensylwanii jest tak mało znany, że federacje nie chciały usankcjonować ich starcia, jako walki mistrzowskiej. Dlatego też walka ta będzie „no tittle”, czyli bez względu na wynik Garcia nadal zostanie na szczycie. Mimo to Salka wie dobrze, że oto nadarzyła mu się życiowa szansa i niespodziewane zwycięstwo nad taką gwiazdą z miejsca wywindowałaby go na bokserskie szczyty. Dlatego da z siebie dwieście procent, a przynajmniej powinien.