GUERRERO ZWYCIĘŻA I NIE DAJE SZANS BERTO
Uznawany za faworyta były dwukrotny mistrz świata dywizji półśredniej Andre Berto (28-2, 22 KO), przegrał wczoraj bardzo wyraźnie ringową wojnę w Ontario w Kalifornii z byłym czempionem wagi piórkowej i super piórkowej Robertem Guerrero (31-1-1, 18 KO). Tym samym noszący przydomek „Duch” Guerrero, obronił po raz pierwszy pas tymczasowego mistrza świata federacji WBC w kategorii półśredniej. Już na samym początku zapachniało sensacją, kiedy znany z ringowej siły i agresji 29-letni Berto nieoczekiwanie już w pierwszej rundzie wylądował na deskach. Pochodzący z miasta Gilroy Roberto, najpierw zamroczył go potężnym lewym sierpem, a następnie przytrzymując głowę rywala z Miami, błyskawicznie dołożył kilka uderzeń, po których ten osunął się na matę ringu. Druga runda przyniosła powtórkę z rozrywki. Zaskoczony chyba siłą i precyzją swojego przeciwnika Andre, po jednej z akcji Amerykanina znowu jest liczony. Dodatkowo potężna bomba „Ducha” powoduje błyskawiczną opuchliznę na jego prawym oku, na które praktycznie nic nie widzi. Następne odsłony to obustronne klincze i „uliczne” wymiany ciosów. Roberto nie daje rozkręcić się niebezpiecznemu Andre i po każdej swojej akcji przytrzymuje rywala i paraliżuje jego ataki. Sfrustrowany Berto robi co może, aby odwrócić losy pojedynku, ale straszliwie zapuchnięte prawe oko i „brudna”, ale skuteczna taktyka „Ducha” niwelują jego plany. W szóstej rundzie pochodzącemu z Haiti Andre w końcu wyszedł wspaniały prawy sierpowy, ale szczęka Guerrero zdała ten test, a były czempion niższych kategorii od razu odpłacił rywalowi równie silnym lewym. Kibiców do czerwoności rozgrzała runda siódma, podczas której między linami rozgorzała brutalna wojna na wyniszczenie. Raz jeden, raz drugi straszliwie trafiali się nawzajem, ale jakimś cudem żaden nie padł na deski. Pod koniec pojedynku, zwłaszcza w dziewiątej odsłonie Berto zaczął lokować na szczęce Guerrero swoje firmowe ciosy podbródkowe. Ten jednak mimo ich niszczycielskiej siły, przyjmował je bez zmrożenia okiem i nadal zawzięcie atakował. Obydwaj wojownicy byli już wyraźnie porozbijani, Andre miał praktycznie zamknięte zarówno prawe, jak i lewe oko, natomiast Roberto krwawił z nosa i również borykał się z szybko puchnącym prawym okiem. Rundy jedenasta i dwunasta to dalsza obustronna wojna. Pod sam koniec więcej paliwa w baku zachował właściciel pasa Interim WBC, który do samego gongu i tuż po nim brutalnie ładował w bezradnego Andre serię za serią. Publiczność za wielkie poświęcenie nagrodziła bohaterów sobotniej nocy gromkimi brawami, a sędziowie zasłużenie punktowali (116-110, 116-110 i 116-110) na korzyść ambitnego Roberta „Ducha” Guerrero.
Wojciech Czuba