HATTON PRZEGRYWA PRZEZ NOKAUT I KOŃCZY KARIERĘ!
Kto mieczem wojuje- od miecza ginie. Powyższe przysłowie pasuje jak ulał do wczorajszej walki wieczoru na gali w MEN Arena w Manchesterze na której niestety, nie udał się powrót na ring po ponad trzyletniej przerwie Rickiemu Hattonowi (45-3, 32 KO). Uwielbiany przez brytyjskich kibiców „Hitman” został znokautowany w dziewiątej rundzie przez Ukraińca Wiaczesława Senczenkę (33-1, 22 KO). Pochodzący z Doniecka były mistrz Europy i świata posłał na deski swojego utytułowanego rywala jego firmową bronią- lewym hakiem na wątrobę. Tuż po zakończeniu walki 34-letni Ricky ogłosił definitywne zakończenie kariery. Chyba lepiej „Duma Manchesteru” nie mogła zaplanować swojego powrotu do ukochanego sportu. Wypełniona po brzegi MEN Arena rozpalona była do czerwoności. Chóralne śpiewy brytyjskich kibiców niosły się głośnym echem budując wspaniała atmosferę. Już przed pierwszym gongiem okazało się, że Senczenko jest niezwykle pewny siebie. Ukrainiec wszedł do ringu w czerwonej koszulce Manchesteru United, podczas gdy 99 procent publiczności oraz sam Hatton, to wierni kibice odwiecznego rywala „Diabłów”, czyli Manchesteru City. Ricky tradycyjnie już wkroczył do „klatki” przy dźwiękach nieoficjalnego hymnu „The Citizens”- „Blue Moon”. Jeszcze tylko nie mogło zabraknąć elektryzującego „Let’s get ready to rumble!” Michaela Buffera i bój rozpoczął się na dobre. Początek nie zwiastował późniejszego nieszczęścia, jakie spotkało „Hitmana”. Ricky ruszył do zdecydowanego ataku, wkładając w każdy cios maksimum siły i chcąc Ukraińcowi urwać głowę. Wiaczesław starał się unikać obszernych i sygnalizowanych uderzeń byłego mistrza dwóch kategorii wagowych, samemu od czasu do czasu wspaniale kontrując. Kolejne rundy to dalsza wściekła ofensywa lokalnego faworyta, który bez wytchnienia atakował przyjezdnego rywala. Hatton demonstrował swoje ulubione ciosy na tułów i sierpowe, ale wiele z nich pruło tylko powietrze. Te które doszły celu robiły jednak wrażenie na Wiaczesławie, który mimo wszystko starał się ciągle kontrolować wojownicze zapędy Ricky’ego. Losy odwróciły się w szóstej odsłonie w której pięściarz z Ukrainy pięknie kontrował nacierającego przeciwnika. Siódma i ósma runda były bardzo wyrównane, atakował ciągle Ricky, ale celniej bił Wiaczesław. Do zakończenia pozostały tylko dwa starcia (pojedynek zaplanowano na dziesięć) i wynik pozostawał ciągle sprawą otwartą. Wszystko jednak zakończyło się pod koniec dziewiątej rundy. Senczenko ulokował piekielnie mocny i precyzyjny lewy hak na wątrobę, który powalił Brytyjczyka na deski, jak podcięte drzewo. Tysiące wstrząśniętych fanów oglądało bezradnie, jak sędzia ringowy Victor Loughlin wylicza do dziesięciu wijącego się z bólu „Hitmana”. Niedługo po tym sensacyjnym rozstrzygnięciu smutna i rozczarowana, ale nie załamana „Duma Manchesteru” oświadczyła, że definitywnie kończy swoją przygodę z boksem zawodowym. Jak stwierdził Ricky, porażka z Senczenką uświadomiła mu, że nie jest już w stanie rywalizować więcej na światowym poziomie. Dla niego, jak i dla jego milionów kibiców ważne jest jednak to, że mimo przegranej, ten znany z wielkiego serca do walki zawodnik po raz kolejny dał z siebie wszystko. Za co wszyscy nadal darzą go ogromnym szacunkiem.
Wojciech Czuba