CZY STURM WRÓCI DO GRY?
W piątek na ringu w Dusseldorfie wystąpi były król wagi średniej 34-letni Felix Sturm (37-3-2, 16 KO). Przeciwnikiem mającego bośniackie korzenie pięściarza z Leverkusen, będzie doświadczony Australijczyk Sam Soliman (42-11, 17 KO). Dla Felixa pojedynek z 39-letnim rywalem z Melbourne, będzie pierwszym od czasu porażki i utracie mistrzowskiego pasa WBA na rzecz utalentowanego rodaka Solimana, Daniela Geala, do której doszło we wrześniu 2012 roku. Popularny „The Fighter” ma nadzieję, że piątkowe zwycięstwo pozwoli mu odbudować swoją pozycję i zbliżyć się do odzyskania utraconego trofeum. Sturm to od lat uznana marka w bokserskim świecie. Jako amator w 2000 roku wywalczył złoty medal na Mistrzostwach Europy w Tampere (pokonując m.in. naszego Mirosława Nowosadę) i wystąpił na olimpiadzie w Sydney, gdzie odniósłszy dwa zwycięstwa w trzeciej walce odpadł, przegrywając z późniejszą gwiazdą ringów zawodowych, Amerykaninem Jermainem Taylorem. Na zawodowstwo przeszedł w 2001 roku, a już dwa lata później został mistrzem świata wagi średniej odbierając pas WBO Argentyńczykowi Hectorowi Javierowi Velazco. Na uwagę zasługuje fakt, że Felix do tej rywalizacji przystąpił niemal z marszu. Dwa dni przed starciem z Velazco z pojedynku wycofał się bowiem z powodu choroby Bert Schenk. Mańkuta z Berlina zastąpił mający wówczas osiemnaście zwycięskich pojedynków na koncie Sturm. Po tym nieoczekiwanym triumfie i jednej udanej obronie w czerwcu 2004 roku Felix stanął naprzeciwko niesamowitego czempiona Oscara De La Hoyi. Po tej stoczonej w MGM Grand w Las Vegas walce o ambitnym Niemcu usłyszał cały bokserski świat. Sturm, co prawda stracił swój pas WBO, ale napsuł wielkiej gwieździe mnóstwo krwi i zdaniem wielu obserwatorów to on powinien wówczas zostać ogłoszonym zwycięzcą. Niestety „Golden Boy” miał już zagwarantowaną mega walkę z „Katem” Bernardem Hopkinsem i świetna postawa bliżej nieznanego w Ameryce boksera z Leverkusen, nie miała dla sędziów punktowych większego znaczenia. Ponownie mistrzem świata dywizji średniej Felix został w 2006 roku pokonując na punkty pochodzącego z Samoa właściciela pasa WBA Maselino Masoe. Długo się nim jednak nie nacieszył, bo już kilka miesięcy później zdetronizował go i to przed czasem, twardy Hiszpan Javier Castillejo. W 2007 roku Sturm zrewanżował się pięściarzowi z Madrytu i odebrał „swój” tytuł. Od tamtej pory „The Fighter” odprawił z kwitkiem dziesięciu oponentów, a z dwoma zremisował. Przegrał dopiero w swoim ostatnim występie ze wspomnianym na samym początku mistrzem federacji IBF, Australijczykiem Gealem. Czy w piątek zdoła pokonać równie mocno zdeterminowanego co on Sama Solimana? Na pewno będzie faworytem spotkania, ale dla przybysza z „krainy kangurów” ewentualne zwycięstwo nad tak utytułowanym przeciwnikiem, oznaczałoby ekspresową szansę na mistrzowski pojedynek. Dlatego zapewne obydwaj dadzą z siebie wszystko. Niech więc lepszy zwycięży.
Wojciech Czuba