CUDU NIE BYŁO
Niestety zawiedli się ci, którzy spodziewali się, że w sobotnią noc Mariusz Wach (27-1, 15 KO) jakimś cudem zostanie pierwszym polskim mistrzem świata wszechwag. Jego przeciwnik, bezsprzeczny czempion federacji WBA, IBF, WBO i IBO wagi ciężkiej Władimir Kliczko (59-3, 51 KO), był dla olbrzyma z podkrakowskiej Wolicy po prostu poza zasięgiem. Ukraiński król najcięższej dywizji, poza jednym momentem w 5. rundzie, panował niepodzielnie na ringu w Hamburgu, zwyciężając Polaka wysoko na punkty (107-120, 107-120 i 109-119). Przed samą walką wieczoru na wypełnionym 16 tysiącami kibiców stadionie O2 World Arena organizatorzy zafundowali przybyłym prawdziwe show, promujące musical opowiadający historię filmowego boksera Rocky’ego Balboa. Co ciekawe specjalnie na zaproszenie ukraińskich braci, przybył sam główny odtwórca filmowej roli, słynny aktor – ikona – Sylvester Stallone. Po zapierającej dech w piersiach grze świateł i aktorów, przyszedł czas na występ głównych bohaterów sobotniej nocy. Polskiemu pretendentowi do tytułu w drodze do ringu towarzyszyła nagrana specjalnie dla niego piosenka zespołu ‘Prime Prophecy’ pod wymownym tytułem ‘Viking’. Panującemu mistrzowi świata tradycyjnie przygrywał kawałek Red Hot Chili Peppers – ‘Can’t Stop’. Odegrano hymny państwowe, Michael Buffer swoim wywołującym dreszcze głosem zakrzyknął słynne: ‘Let’s Get Ready to Rumble’ i zaczęła się walka o sławę, prestiż i pieniądze. Już po pierwszych kilku sekundach okazało się, że Władimir ma nad Mariuszem ogromną przewagę szybkości. ‘Doktor Stalowy Młot’ rozpoczął agresywnie punktując ‘Wikinga’ wspaniałym lewym i dokładając potężne prawe. W kolejnych odsłonach obraz walki nie zmienia się w ogóle. 36-letni Ukrainiec trafia swojego młodszego o 4 lata pretendenta z łatwością, demonstrując kibicom to z czego słynie najbardziej, czyli przepiękne ‘dyszle’ z prawej ręki, które eksplodują na głowie Wacha. Podopieczny ‘Głobal Boxing’ ma wyraźne trudności z trafieniem mistrza, chociaż mniej więcej od 3. rundy zaczyna nabierać więcej pewności siebie i niezrażony kolejnymi potężnymi celnymi ciosami jakie lądują na jego głowie, ambitnie prze do przodu. Kliczko jest świetnie przygotowany, wspaniale porusza się w ringu i unika widocznych uderzeń Wacha, samemu systematycznie rozbijając mającego 202 cm wzrostu pretendenta. Blisko sensacji jest w 5. odsłonie. Praktycznie pod sam jej koniec ‘Wiking’ wreszcie trafia swoją potężną ‘bombą’ i Ukrainiec opiera się o liny wyraźnie oszołomiony. Mariusz zwietrzywszy swoją szansę rusza do ataku, ale zadawane chaotycznie ciosy Władimir instynktownie unika, lub zbiera na gardę. Wkrótce rozlega się zbawienny gong. W 6. rundzie Kliczko chciał chyba zatrzeć złe wrażenie z końcówki poprzedniego starcia ruszając do zdecydowanego i co gorsza dla Polaka, skutecznego ataku. Sobie tylko znanym sposobem Mariusz nie wywraca się na deski przyjmując regularnie potężne ciosy Władimira. Kolejne odsłony rozgrywają się pod dyktando czempiona z Ukrainy. Najgorzej jest w 8., kiedy to młodszy brat Witalija wprost demoluje bezradnego Krakowianina. Wydawało się, że sędzia ringowy lada moment przerwie w końcu tą nierówną walkę, ale doświadczony Eddie Cotton pozostaje niewzruszony i pozwala kontynuować zmagania. Przetrwawszy to bombardowanie wyłącznie siłą woli Mariusz, o dziwo w kolejnych odsłonach dalej idzie do przodu, polując na nokautujący cios. Kliczko dalej trafia go ciężkimi ciosami, ale wyraźnie opadał już z sił, mimo tego do końca również szuka kończącego uderzenia. Ostania runda demonstruje wielkie serce do walki ‘Ważki’. Wyczerpany Polak atakuje, ale mistrz szybko studzi jego zapał lewym prostym i klinczami. Zbawienny gong kończy tę wspaniałą, choć jednostronną rywalizację. Władimir po raz 13 broni już swoich trofeów.
Wojciech Czuba