FOREMAN STAWIA NA WILDERA
Już w najbliższą sobotę oczy wszystkich fanów boksu zawodowego będą skierowane na Las Vegas. Tam na ringu w słynnym MGM Grand naprzeciwko siebie staną mistrz świata wszechwag Bermane Stiverne (24-1-1, 21 KO) oraz pretendent z Alabamy Deontay Wilder (32-0, 32 KO). Faworytem ekspertów jest 36- letni czempion z Haiti, który na tronie WBC zasiadł w maju zeszłego roku. Jednak nie brakuje i takich, którzy wierzą w zwycięstwo obdarzonego straszliwą siłą ciosu, ale niesprawdzonego jeszcze „Brązowego Bombardiera”. Jednym z takich ludzi jest legendarny George Foreman. – Jeśli Wilder będzie cały czas agresywny, pokona Stiverne’a, znokautuje go w przeciągu trzech- czterech rund – uważa 66-letni dzisiaj, były dwukrotny mistrz wagi ciężkiej. Gdyby w sobotę Wilder zwyciężył noszącego przydomek „B-Ware” Bermane, odzyskałby dla USA tytuł w królewskiej dywizji. Ostatnim Amerykaninem, który dokonał tej sztuki był Shannon Briggs (57-6-1, 50 KO). 43-letni „The Cannon” w 2007 roku w ostatniej rundzie emocjonującego pojedynku znokautował wówczas „Białego Wilka” Siergieja Liachowicza (26-7, 16 KO) i w nagrodę otrzymał pas WBO. Niestety już w pierwszej obronie pięściarz z Brooklynu stracił swoje trofeum na rzecz innego Rosjanina Sułtana Ibragimowa (22-1-1, 17 KO). Ciekawe czy brązowemu medaliście olimpijskiemu z Pekinu z 2008 roku powiedzie się szturm. Bukmacherzy wierzą w siłę jego pięści, fachowcy przepowiadają sromotną klęskę. Kto będzie miał rację? Odpowiedź poznamy już za kilka dni.