WYNIKI NAJCIEKAWSZYCH SOBOTNICH ZMAGAŃ
Wczorajszej nocy na ringu w Staples Center w Los Angeles swój mistrzowski pas federacji WBC w dywizji super koguciej obronił Abner Mares (25-0-1, 13 KO). Świetny Meksykanin pokonał jednogłośnie na punkty (116-110, 120-106 i 116-110) ambitnego Panamczyka Anselmo Moreno (33-2-1, 12 KO). 26-letni Mares od samego początku przypuścił zdecydowany atak na byłego czempiona wagi koguciej, zasypując go lawiną ciosów i chcąc szybko przełamać, ten jednak odgryzał się bijąc z kontry. W końcu w 5. odsłonie pięściarz z Guadalajary dopiął swego posyłając po jednej z kombinacji starszego o rok pretendenta na deski. Panamczyk zdołał się jednak pozbierać i przetrwać kryzys. W kolejnej rundzie przeważał demonstrując doskonałe ciosy z defensywy, ale pod sam koniec znowu dał się trafić i wyraźnie odczuł to uderzenie. Wizualnie lepszym ciągle był obrońca tytułu WBC, który w 11. rundzie jeszcze powiększył swoją przewagę, kiedy to sędzia ringowy ukarał Moreno odjęciem punktu za ściąganie głowy przeciwnika. Ostatnia odsłona to kolejna szarża, mającego niespożyte pokłady energii mistrza, którą zaakcentował swoje zasłużone końcowe zwycięstwo. Bardzo efektownie po długiej przerwie powrócił wczoraj na ring meksykański wojownik Alfredo Angulo (21-2, 18 KO). 30-letni ‘Pies’ zaprezentował kibicom w Los Angeles swój nowy image- długie włosy, brodę i wąsy, a także udowodnił, że mimo ostatniej porażki przed czasem z Jamesem Kirklandem (31-1, 27 KO) w listopadzie rok temu, nadal stać go na wiele. Były tymczasowy mistrz federacji WBO w wadze junior średniej w ciągu 56 sekund znokautował solidnego Raula Casareza (19-3, 9 KO). ‘Pies’ skosił z nóg ‘Tygrysa’ z Teksasu przepięknym lewym sierpowym. Na tej samej gali Walijczyk Nathan Cleverly (25-0, 12 KO) bez problemów obronił swój pas mistrza świata federacji WBO dywizji półciężkiej, zwyciężając przed czasem Shawna Hawka (23-3-1, 17 KO). ‘Boksujący Matematyk’ jak nazywa się popularnego na wyspach brytyjskich pięściarza, zaatakował pretendenta z Południowej Dakoty błyskawicznymi kombinacjami ciosów. Początkowo 28-letni ‘Wojownik Siuksów’ starał się odpowiadać mistrzowi tym samym, jednak szybko uwidoczniła się różnica w wyszkoleniu i umiejętnościach na korzyść młodszego o 2 lata obrońcy tytułu. Początek końca nastąpił w 7. rundzie kiedy to zepchnięty do głębokiej defensywy pretendent przyjął przy linach całą serię ciosów, po których klęknął na jedno kolano. Gdy Hawk się pozbierał, Cleverly bez chwili zwłoki rzucił się znowu do ataku, co zaowocowało drugim liczeniem przeciwnika. Zwycięstwo przed czasem przyniosła 8. odsłona, w której Walijczyk znowu trafił wspaniale Amerykanina, posyłając go ponownie na deski. Ten ambitnie zdołał powstać, a Nathan znowu rzucił go na matę. Tego było już za wiele sędziemu ringowemu Tony’emu Krebsowi, który zatrzymał w końcu nierówną rywalizację. Tak jak Mares, Angulo i Cleverly, równie miło wczorajszą sobotę będzie zapewne wspominał utalentowany Miguel Angel Garcia (30-0, 26 KO). 24-latek z miasta Oxnard w Kalifornii zwyciężył na ringu w Wynn Resort w Las Vegas doświadczonego i wymagającego Jonathana Victora Barrosa (34-4-1, 18 KO). ‘Mickey’ zdał w 100 procentach swój pierwszy wielki test stopując 28-letniego Argentyńczyka przed czasem w 8. odsłonie. Barros to nie byle kto, ten niebezpieczny zawodnik to były mistrz świata federacji WBA w wadze piórkowej. Dotychczas przegrywał wyłącznie na punkty i to z takimi sławami jak Yuriorkis Gamboa (21-0, 16 KO), Celestino Caballero (36-4, 23 KO) i Juan Carlos Salgado (26-1-1, 16 KO). Garcia posłał go na deski lewym sierpowym, po którym Barros stracił dalszą ochotę do walki. Opromieniony tym efektownym zwycięstwem Amerykanin w swojej następnej walce chciałby się zmierzyć z mistrzem WBO dywizji piórkowej, twardym Orlando Salido (39-11-2, 27 KO). Wczorajszej nocy podczas gali bokserskiej w Helsinkach, po prawie rocznej przerwie udanie powrócił między liny ringu Robert Helenius (18-0, 11 KO). ‘Nordycki Koszmar’ zwyciężył na punkty po 10. rundach amerykańskiego weterana Shermana Williamsa (35-12-2, 19 KO). Mimo jednogłośnej decyzji mierzący dwa metry wzrostu 28-latek z Finlandii swoim występem nie powalił na kolana. Co prawda kontrolował pojedynek i celnie punktował, ale swoje momenty, szczególnie w 6. odsłonie, miał także 40-letni ‘Karaibski Czołg’. Ostatecznie nie ryzykując zbytnio Helenius zwyciężył, a swoją słabsza postawę tłumaczył 11 miesięczną przerwą.
Wojciech Czuba