WRZESIEŃ BOKSEM STOI!
Po wakacyjnych miesiącach posuchy i rzadkiej okazji do oglądania zmagań popularnych zawodowców w końcu nadchodzi emocjonujący bokserski wrzesień! Wszystko rozpocznie się już 10 dnia tego wczesno-jesiennego miesiąca za sprawą niesamowitego króla wagi średniej Giennadija Gołowkina (35-0, 32 KO). Dokładnie tydzień później między linami ringu zamelduje się jego wielki rywal Saul Alvarez (47-1-1, 33 KO), ale nas zapewne bardziej będzie interesowała odbywająca się dokładnie tego samego dnia świetnie się zapowiadająca bitwa Krzysztofa Głowackiego (26-0, 16 KO) z Oleksandrem Usykiem (9-0, 9 KO). Tym razem siejący popłoch i zniszczenie w dywizji średniej 34-letni Gołowkin wybierze się do Londynu na spotkanie z niepokonanym ulubieńcem miejscowych kibiców Kellem Brookiem (36-0, 25 KO). Warto tutaj dodać, że 30-letnia gwiazda z Sheffield zasiada aktualnie na tronie dywizji półśredniej, a więc dwie kategorie niżej. Niemniej jednak zarówno Kazach, Anglik, jak i promujące ich grupy przekonują, że warto zobaczyć to starcie, bo Brook to wielki talent i niebezpieczny wojownik, który bynajmniej wcale Gołowkinowi nie ustępuje warunkami fizycznymi. Bez względu na wynik tej walki już teraz Kellowi należą się brawa za odwagę. „Special K”, jako jeden z nielicznych odważył się wejść do klatki z bestią z Kazachstanu. Co więcej Brytyjczyk jest przekonany, że zostanie pierwszym, który udowodni, że noszący przydomek „GGG” właściciel pasów WBA, WBC i IBF kategorii średniej, to tylko człowiek i jak każdy człowiek może mieć słabszy dzień i przegrać. Czy te pobożne życzenia się spełnią? Cóż cuda w boksie zawodowym się zdarzają, ale raczej nie tym razem. Mimo to zapowiada się wspaniale. Tymczasem niedługo później, bo 17 września w teksańskim mieście Arlington zobaczymy w akcji niedoszłego rywala Gołowkina, czyli „Canelo” Alvareza. 26-letni Meksykanin na pewno sporo stracił unikając (jak na razie przynajmniej) pojedynku z Kazachem i oddając mu bez walki zielony pas WBC. Dlatego z pewnością będzie chciał zatrzeć to złe wrażenie rywalizacją na stadionie AT&T. Jego przeciwnikiem został czempion WBO kategorii junior średniej Liam Smith (23-0-1, 13 KO). 28-latek z Liverpoolu nie ma respektu przed uznawanym za zdecydowanego faworyta Alvarezem i zapowiada, że pas mistrza świata powróci razem z nim na wyspy. Gdyby tak się stało byłaby to niespodzianka wręcz gigantyczna, ale któż z nas nie chciałby, aby trzymana pod kloszem meksykańska gwiazdeczka dostała prztyczka w nos? No właśnie. Tej samej soboty, tyle, że kilka godzin wcześniej, każdy szanujący się kibic pięściarstwa zawodowego znad Wisły będzie przebierał nogami przed telewizorem trzymając kciuki za naszego „Główkę”. Sympatyczny 30-letni bombardier z Wałcza na ringu w Gdańsku spróbuje pokonać kolejną rzucaną mu pod nogi przeszkodę. Tym razem jednak przeszkoda ta jest wyjątkowo trudna i niebezpieczna. 29-letni pretendent z Ukrainy, to Kozak przez duże „K”. Usyk po zdobyciu, jako amator mistrzostwa Europy, świata i złota olimpijskiego w Londynie, teraz ma chrapkę na objęty przez Głowackiego tron WBO wagi junior ciężkiej. Pięściarz z Kijowa ma zamiar pobić w Gdańsku rekord legendarnego Evandera Holyfielda i zostać zawodowym mistrzem świata już w swojej 10 walce w gronie profesjonalistów. Miejmy nadzieję, że podopieczny Fiodora Łapina pokrzyżuje mu plany i znowu stoczy porywający i trzymający w napięciu elektryzujący ringowy thriller, ze szczęśliwym dla siebie i dla nas zakończeniem. Trzymajmy kciuki!