WAWRZYK SZYBKO ZRZUCIŁ RDZĘ
We wtorek po prawie półtora roku przerwy udanie powrócił na ring były pretendent do tytułu mistrzowskiego Andrzej Wawrzyk (30-1, 16 KO). 27-letni „ciężki” z Krakowa podczas niewielkiej gali zorganizowanej w Legia Fight Club już w drugiej rundzie znokautował młodszego o cztery lata Patryka Kowola (3-15, 2 KO). Przypomnijmy, że ta długa przerwa Andrzeja była spowodowana niebezpiecznym wypadkiem samochodowym, w którym krakowianin pechowo brał udział. Na szczęście to już przeszłość i we wtorek w Warszawie sympatyczny „Guliwer” efektownie zrzucił rdzę. Już w pierwszej rundzie po spokojnym początku Wawrzyk pod koniec posłał rywala z Tarnowskich Gór na deski po celnym prawym krzyżowym. Po przerwie ostrzej zaatakował i po mocnym prawym na korpus Kowol był liczony po raz drugi. Wstał jeszcze na nogi i podjął walkę, ale kolejny szturm Andrzeja i szybka seria prawy-lewy zaowocowała trzecim knockdownem i końcem tego nierównego pojedynku. Dzięki tej wygranej zawodnik Andrzeja Wasilewskiego, współpromowany także przez wszechmocnego Ala Haymona ponownie zaistniał w rankingach światowych federacji. W kuluarach mówi się również, że „Guliwer”, który jedyną porażkę w karierze poniósł z rąk ówczesnego mistrza WBA World Aleksandra Powietkina, być może otrzyma kolejną mistrzowską szansę. Jego przeciwnikiem byłby mocno bijący czempion WBC Amerykanin Deontay Wilder (34-0, 33 KO).