W SOBOTĘ FROCH VS GROVES II
W SOBOTĘ FROCH VS GROVES II
W najbliższą sobotę na wypełnionym 80 tysiącami kibiców stadionie Wembley w Londynie odbędzie się długo wyczekiwany i świetnie się zapowiadający rewanż. Tego dnia naprzeciwko siebie stanie dwóch brytyjskich wojowników i zarazem czołowych pięściarzy dywizji super średniej. Mistrz świata federacji IBF i WBA Carl Froch (32-2, 23 KO) spróbuje po raz drugi odeprzeć atak pretendenta Georga’a Grovesa (19-1, 15 KO). Za pierwszym razem w listopadzie zeszłego roku 26-letni „Święty Jeży” był bardzo blisko detronizacji starszej o dziesięć lat „Kobry”. Utalentowany Groves miał faworyta z Nottingham na deskach już w pierwszej rundzie, ale ostatecznie sam został zastopowany w dziewiątej odsłonie. Kto kogo teraz przełamie? Kto wygra tę drugą bitwę o Anglię? Zarówno Carl jak i George nie pałają do siebie miłością. Tak zwaną „złą krwią” można by tutaj z powodzeniem obdzielić kilka pojedynków. Według ekspertów i kibiców zyskuje jednak na tym samo widowisko, a o tym jak może ono być emocjonujące i widowiskowe, niech świadczy pierwsza walka tych dwóch bohaterów. Stawka oprócz mistrzowskich pasów jest ogromna, bo chodzi o honor i miano najlepszego na swoim podwórku, a to jak wiadomo mobilizuje pięściarzy bardziej niż pozłacane trofea. Obydwaj po pierwszej brutalnej bitwie długo odpoczywali i niemal od razu rozpoczęli przygotowania do kolejnej, aby tym razem być jeszcze lepszym i ostatecznie zdominować przeciwnika. Szanse są rozłożone pół na pół, z tym, że nieco lepiej na konferencjach prasowych i w telewizyjnych konfrontacjach wypadał obrońca tytułów z Nottingham, chyba nieco lepiej znosząc ogromne ciśnienie i presję. Chłodny i opanowany Froch, w którego żyłach za sprawą dziadka płynie domieszka polskiej krwi, zapowiada życiową formę i znokautowanie młodego wilka. Oczywiście w tym samym tonie wypowiada się żądny sławy Groves. Bez względu na to, kto wygra jedno jest pewne, takiego starcia, przy tak wielkiej publice nie było na ziemi od kilkudziesięciu lat. Tego nie można przegapić!
Wojciech Czuba