THRILLER W CHICAGO! SZPILA NOKAUTUJE MOLLO!
Niesamowite emocje, krew, pot i nokauty zgotowali kibicom w Chicago 23-letni Artur Szpilka (13-0, 10 KO) i starszy o dziesięć lat Mike Mollo (20-4-1, 12 KO) podczas gali telewizji ESPN w wypełnionej po brzegi hali UIC Pavilion. Polak mimo, że kilka razy znajdował się na granicy porażki przed czasem, ostatecznie po dramatycznym pojedynku znokautował widowiskowo zakrwawionego Amerykanina w szóstej odsłonie. Od początku emocje w „Wietrznym Mieście” sięgały zenitu, za sprawą dwóch głównych bohaterów, którzy szybko i bez zbędnych ceregieli wytoczyli najcięższą artylerię. Już w pierwszej rundzie mimo świetnego początku, to faworyzowany „Szpila” był liczony przez sędziego ringowego. Mike trafił Polaka mocnym lewym sierpowym, po którym zamroczony Artur postanowił po chwili przyklęknąć. Przerwa podziałała korzystnie i pod koniec sam świetnie trafił przeciwnika. W drugiej odsłonie w ferworze walki obydwaj krewcy zawodnicy zderzyli się głowami i Amerykanin doznał dosyć groźnie wyglądającego rozcięcia lewego łuku brwiowego. To zirytowało „Bezlitosnego”, który mimo gongu obwieszczającego przerwę zdążył jeszcze uderzyć naszego zawodnika. Starcie numer trzy to wspaniały popis „Szpili”, który swoimi ciosami demolował twarz ambitnego Amerykanina. Wydawało się, że lada moment Mike padnie po „bombach” Artura. Kolejna runda to znowu świetny boks w wykonaniu podopiecznego Fiodora Łapina. Niestety, kiedy wydawało się, że zwycięstwo jest już tylko kwestią czasu, na minutę przed końcem Amerykanin trafił Szpilkę potężnym lewym sierpowym idealnie na szczękę, po którym Polak padł znowu na deski. Zdołał na szczęście powstać i już do końca trwała obustronna kanonada. Piąta odsłona w rozgrzanej do czerwoności hali UIC Pavilion to kolejna dawka emocji. Mollo został odebrany punkt za trzymanie, ale i tak jasnym stało się, że to nie punkty rozstrzygną ten pojedynek. Koniec ringowego thrillera nastąpił w szóstej rundzie, kiedy to „Szpila” w końcu ustrzelił prącego do przodu, ale straszliwie zdemolowanego już Mike’a świetnym prawym i lewym prostym na punkt. Tak oto, słynący do tej pory z tytanowej szczęki Amerykanin, przy ogłuszającym ryku rozentuzjazmowanej Polonii, bezwładnie padł na matę. Tak zakończyła się ta niesamowita walka, którą wszyscy zapamiętają na długo! Teraz już czekamy tylko na 23 lutego i starcie „Szpili” z wielkim krajowym rywalem, Krzysztofem Zimnochem (13-0-1, 10 KO). Tam też z pewnością będzie się działo!!
Wojciech Czuba