RIOS ZŁAMAŁ ALVARADO
W sobotnią noc w leżącym niedaleko Denver mieście Broomfield odbyła się trzecia już walka dwóch efektownych bombardierów, czyli Brandona Riosa (33-2-1, 24 KO) i Mike’a Alvarado (34-4, 23 KO). Zwyciężył i to nadspodziewanie łatwo 28-letni Rios, który od początku zdominował starszego o sześć lat rywala, zmuszając jego narożnik do poddania między trzecią, a czwartą rundą. Noszący wielce adekwatny do swojego stylu walki przydomek „Bam Bam” Brandon, już w pierwszej odsłonie pokazał, że przyjechał do Denver tylko po zwycięstwo. Jego świetne prawe krzyżowe wstrząsnęły urodzonym właśnie w tym mieście Mike’m i rozkwasiły mu nos. Kolejna odsłona również przebiegała pod dyktando podopiecznego trenera Roberta Garcii. Słaniający się na nogach „Mile High” uratował się przed liczeniem uderzając specjalnie Riosa poniżej pasa. Dzięki temu zyskał kilka chwil odpoczynku i dotrwał do zbawiennej przerwy. Zaraz po niej były mistrz świata wagi lekkiej z miasta Lubbock w Teksasie znowu zasypał go lawiną ciężkich uderzeń. Po dwóch celnych prawych podbródkowych ulubieniec lokalnej publiczności uklęknął zraniony na kolano. Po wyliczeniu do ośmiu kontynuował walkę, ale nadal zbierał straszliwe baty. Widząc to sztab Alvarado podjął słuszną decyzję i poddał swojego zawodnika w przerwie między trzecią, a czwartą rundą, oszczędzając mu w ten sposób dalszego bicia. Tak oto w dosadny i czytelny sposób Rios posłał w świat sygnał, że nadal liczy się w grze i chce rywalizować o najwyższe laury. W nagrodę za szybkie zdemolowanie Alvarado otrzymał wakujący pas WBO International dywizji półśredniej. Zaraz po walce „Bam Bam” stwierdził, że teraz na jego celowniku znajduje się Rusłan Prowodnikow (24-3, 17 KO) i Victor Ortiz (30-5-2, 23 KO). Chyba każdy z nas z chęcią obejrzałby takie pojedynki.