MURRAY KOLEJNĄ OFIARĄ GOŁOWKINA?
W zeszłą sobotę podczas gali w Monte Carlo ambitny Brytyjczyk Martin Murray (29-1-1, 12 KO) odprawił z kwitkiem solidnego Włocha Domenico Spadę (39-6, 19 KO). Kilkanaście minut po tym zwycięstwie 32-letni pięściarz z wyspy Świętej Heleny podpisał kontrakt na starcie z siejącym pogrom i zniszczenie mistrzem wagi średniej Giennadijem Gołowkinem (31-0, 28 KO). Do rywalizacji Anglika z bestią z Kazachstanu dojdzie 21 lutego w Monte Carlo. Występujący w dywizji średniej Murray, karierę zawodową rozpoczął w 2007 roku. Dotychczas jego największymi osiągnięciami było wywalczenie mistrzostwa Wielkiej Brytanii i Wspólnoty Brytyjskiej oraz zdobycie pasów WBA Inter-Continental i WBA Interim, a ostatnio w czerwcu trofeum WBC Silver. Ten mający wielkie serce do walki, solidny cios i spore umiejętności zawodnik udowodnił swoją wartość w grudniu 2012 roku, kiedy to zmierzył się z mistrzem świata WBA Felixem Sturmem (39-4-2, 18 KO). Po dwunastu zaciętych rundach Martin musiał zadowolić się remisem, który zdaniem wielu ekspertów był dla pretendenta krzywdzący. W kwietniu następnego roku Brytyjczyk otrzymał następną szansę na zdobycie kolejnego tronu wagi średniej. Tym razem jego rywalem został czempion WBC, niesamowity Sergio Gabriel Martinez (51-3-2, 28 KO). Niestety i ta próba zakończyła się fiaskiem, ale ponownie Martin zebrał same pochlebne opinie i mimo porażki zdołał napsuć faworyzowanemu Argentyńczykowi sporo krwi, rzucając go nawet na deski w ósmej odsłonie. Od tamtej pory lutowy przeciwnik Gołowkina stoczył cztery walki, ostatnią ze wspomnianym powyżej Spadą. Ponownie w lutym Murray zostanie uznany przez bukmacherów i ekspertów za skazanego na pożarcie baranka. Jednak ten twardziel z wysp ma to gdzieś i możemy być pewni, że stanie przed Kazachem bez cienia strachu. Czy jednak odwaga i determinacja wystarczą na 32-letniego posiadacza pasów WBA Super World, WBC World Interim i IBO? Noszący przydomek „GGG” Gienek z miasta Karaganda nie marnuje czasu. W tym roku zdemolował już trzech śmiałków, w tym ostatniego, walecznego Meksykanina Marco Antonio Rubio (59-7-1, 51 KO) znokautował niespełna dwa tygodnie temu. Teraz ta unikana przez światową czołówkę bestia ostrzy sobie zęby i czeka na Murraya. Lepiej żeby Anglik się dobrze przygotował, bo łatwo, miło i przyjemnie, to na pewno w Monte Carlo nie będzie.