DWA CIEKAWE POJEDYNKI NA SZCZYCIE WAGI CIĘŻKIEJ
Już w najbliższą sobotnią noc fani królewskiej kategorii będą mogli obejrzeć dwa interesujące starcia. Na początek w Manchesterze wystąpi kontrowersyjny olbrzym z Wilmslow Tyson Fury (22-0, 16 KO), który zamiast z Dereckiem Chisorą zmierzy się z niewiele mniejszym od siebie Białorusinem Aleksandrem Ustinowem (29-1, 21 KO). Natomiast kilka godzin później za oceanem w popularnej hali Madison Square Garden do boju staną kreowany przez amerykańskich ekspertów na przyszłego króla wagi ciężkiej Bryant Jennings (18-0, 10 KO) i niebezpieczny Kubańczyk Mike Perez (20-0-1, 12 KO).
Pierwotnie przeciwnikiem 25-letniego Tysona miał być w sobotę śmiertelny wróg Chisora, ale czarnoskóry „Del Boy” podczas jednego z ostatnich treningów pechowo złamał rękę i do tak wyczekiwanego przez wszystkich rewanżu ostatecznie nie dojdzie. Na szczęście w ekspresowym tempie znaleziono dla mierzącego 206 cm wzrostu Furego ciekawego zastępcę w postaci niższego tylko o 4 cm kolosa z Mińska. Ustinow, chociaż silny jak tur wydaje się jednak dużo słabszy od Anglika, ale w boksie jak wiadomo nie od dzisiaj, wszystko zweryfikuje ring.
Jeżeli chodzi o 29-letniego Jenningsa, który na co dzień nadal dorabia pracując jako konserwator w banku federalnym w Filadelfii, to pojedynek z Perezem, będzie dla niego trudnym testem. W swoim ostatnim występie sześć miesięcy temu, noszący przydomek „By-By” pięściarz zastopował naszego Artura Szpilkę. Jednak żeby myśleć o podboju królewskiej dywizji Amerykanin musi w sobotę nadal zachować zero w rekordzie i odprawić z kwitkiem 28-letniego mańkuta z Gorącej Wyspy. Dla Pereza jest to jednak szansa, aby szybko rozruszać swoją leniwie toczącą się karierę. Dlatego trenowany przez cenionego na wyspach Adama Bootha bokser, wyjdzie do ringu w Nowym Jorku nie tylko po wypłatę, lecz zapewne z olbrzymią chęcią urwania głowy amerykańskiej nadziei wszechwag.
Co z tego wszystkiego wyniknie? Kto kogo zdominuje, kto kogo przechytrzy i kto solidnie oberwie, przekonamy się już niedługo.