CHISORA I KOWALIOW NOKAUTUJĄ, PASCAL WYGRYWA NA PUNKTY
W piątek podczas gali na londyńskim stadionie Wembley błyskawiczne zwycięstwo zanotował Dereck Chisora (21-5, 14 KO). Urodzony w Zimbabwe „Del Boy” w niespełna 30 sekund znokautował Gruzina Bekę Lobjanidze (13-4, 11 KO) i udowodnił, że jeszcze stać go na sprawienie zamieszania w najcięższej kategorii. Dla byłego mistrza Europy wszechwag była to pierwsza walka od czasu listopadowej porażki zafundowanej mu przez Tysona Fury’ego (24-0, 18 KO). 31-letni Chisora jak przyczajony tygrys podążał za cofającym się rywalem, by w końcu mając go przy linach ustrzelić potężnym prawym sierpowym. Niedługo później „Del Boy” rzucił wyzwanie ostatniemu pogromcy Dawida Price’a (19-3, 16 KO) i aktualnemu czempionowi Starego Kontynentu Erkanowi Teperowi (15-0, 10 KO). W sobotę w nocy w kasynie Mandalay Bay w Las Vegas nie napracował się zbytnio słynący z siły uderzenia i destrukcyjnego stylu walki Siergiej Kowaliow (28-0-1, 25 KO). 32-letni czempion WBA, IBF i WBO wagi półciężkiej w niespełna trzy rundy rozbił w pył obowiązkowego pretendenta Nadjiba Mohammediego (37-4, 23 KO). Po w miarę wyrównanej pierwszej rundzie w drugiej rosyjski „Krusher” rozpoczął swoją demolkę posyłając 30-letniego rywala z Marsylii po raz pierwszy na ziemię dwoma potężnymi prawymi. Mohammedi po wyliczeniu do ośmiu stanął na nogi, ale do końca tej odsłony walczył o przetrwanie. Po przerwie Francuz doszedł już do siebie, ale poznawszy siłę rażenia Kowaliowa skupiał się już tylko na obronie. Niestety dla niego po około dwóch minutach kolejna bomba z prawej, a następnie z lewej ręki eksplodowała na jego głowie i sędzia znowu musiał go liczyć. Nadjib trzymawszy się za oko dał się wyliczyć do dziesięciu. Po walce powiedział, że nie mógł otworzyć oka, a potem nic nie widział i dlatego zrezygnował. Teraz Kowaliowa ponownie zobaczymy prawdopodobnie dopiero w listopadzie w Moskwie, gdzie miałby się zmierzyć ze swoim pogromcą z czasów amatorskich, równie mocno bijącym rodakiem Arturem Beterbijewem (9-0, 9 KO). Na tej samej gali w Las Vegas wystąpił także były mistrz świata i była ofiara Kowaliowa, Jean Pascal (30-3-1, 17 KO). Urodzony na Haiti były właściciel pasa WBC wagi półciężkiej skrzyżował rękawice z niepokonanym wcześniej Kubańczykiem Yunieski Gonzalezem (16-1, 12 KO). Przez pełne dziesięć rund kibice otrzymali od tych dwóch zawodników niesamowitą wojnę. Zarówno jeden, jak i drugi regularnie trafiali się straszliwymi bombami, ale o dziwo żaden nie był nawet liczony. Niewątpliwie pojedynek ten będzie kandydował do „starcia roku” w corocznych plebiscytach. Po ostatnim gongu sędziowie jednogłośnie wskazali na faworyzowanego 32-letniego Pascala (96-94, 96-94, 96-94), jednak wielu ekspertów i kibiców uważa, że to bombardier z gorącej wyspy powinien zostać zwycięzcą. Obydwaj dostali od publiczności oklaski na stojąco, a najbardziej wskazany byłby rewanż tych dwóch ambitnych wojowników.