BITWA O ANGLIE CZYLI FROCH VS GROVES
BITWA O ANGLIE CZYLI FROCH VS GROVES
W tą sobotę z pewnością nie zabraknie emocji bokserskich. Oczywiście głównym wydarzeniem jest powrót Mannyego Pacquiao, który w chińskim Makao spróbuje odprawić z kwitkiem groźnego Brandona Riosa. Nie mniej ciekawie będzie także w Anglii, a dokładniej na ringu w Manchesterze, gdzie Carl Froch (31-2, 22 KO) skrzyżuje pięści z Georgem Grovesem (19-0, 15 KO). Ta bratobójcza wojna z której słyną wyspiarze wzbudza ogromne emocje. Naprzeciwko siebie staną przecież jeden z najpopularniejszych zawodników wagi super średniej ostatnich lat, właściciel mistrzowskich pasów federacji IBF i WBA, czyli niesamowita „Kobra” z Nottingham oraz „Święty Jeży” z Londynu, którego talent i pewność siebie mimo młodego wieku już teraz czyni go poważnym zagrożeniem dla każdego z panujących gwiazd. Mający 25 lat George rozpoczął triumfalny pochód od rozgromienia rodzimych rywali. Z tych wartych uwagi jest uznawany przez wielu za ogromny talent James DeGale (17-1, 11 KO), twardy Paul Smith (33-3, 19 KO), czy uwielbiający bijatyki Kenny Anderson (18-1, 13 KO). Z zagranicznych pięściarzy wśród ofiar Anglika najjaśniej świeci nazwisko ringowego weterana Glena Johnsona (52-18-2, 36 KO). W sobotę Groves zostanie w końcu wypuszczony na głębokie wody, czego domagał się już od dawna. Czy nie robi tego za wcześnie dowiemy się już wkrótce. Froch to zdecydowany faworyt tej konfrontacji. Przemawia za nim doświadczenie, odporność i siła. „Kobra” nie jest wprawdzie wirtuozem szermierki na pięści, ale jej występy kochają kibice na całym świecie. Mający polskie korzenie Carl potrafi przyjąć bez zmrużenia okiem największe bomby rywala i samemu odpłacić mu ze zdwojoną siłą. Gwiazda z Nottingham w ostatnich latach pokonała praktycznie wszystkich liczących się w biznesie (Pascal, Taylor, Direll, Abraham, Johnson, Bute, Mack). Jego niszczycielskim umiejętnością oparł się tylko absolutny numer jeden Andre Ward (27-0, 14 KO) i kolejny znakomity mistrz Mikkel Kessler (46-3, 35 KO), który jednak w rewanżu musiał już uznać wyższość Frocha. To typowy pojedynek w którym stary wyjadacz mierzy się z młodym wilczkiem. Nie od dziś wiadomo, że w boksie nie ma nic pewnego. Nierzadko zdarza się, że murowany faworyt kończy na deskach, a skazywany na pożarcie anonim zasiada na tronie. Czy i tym razem będziemy świadkiem takiej sensacji? Wydaje się, że nie, chociaż widowisko i tak zapowiada się przednie. Kto zwycięży w bitwie o Anglię? Odpowiedź poznamy już w tą sobotę.
Wojciech Czuba