ŻEGNAJ CLOTTEY – WITAJ COTTO!
Były mistrz świata wagi junior średniej federacji WBC i WBA Saul Alvarez (44-1-1, 31 KO) odwołał swoją planowaną na 6 grudnia walkę z Joshua Clotteyem (38-4, 22 KO). Oficjalnym powodem rezygnacji „Canelo” ze starcia z byłym czempionem dywizji półśredniej IBF, była kontuzja kostki… Według promotora popularnej gwiazdy z Meksyku Oscara De La Hoyi, jego 24-letni podopieczny nadwyrężył ją już podczas ostatniego swojego pojedynku z Erislandy Larą. Podobno nic nie jest złamane, ani skręcone, jednak cokolwiek to jest uniemożliwia przygotowanie się Saula do rywalizacji z niebezpiecznym pięściarzem z Ghany, chociaż miało się ono odbyć dopiero za dwa miesiące. A może powód wystawienia Clotteya do wiatru jest inny?
– Saul ma nadwyrężony jakiś mięsień – powiedział w wywiadzie dla ESPN De La Hoya. – Ani ja, ani moja grupa nigdy oficjalnie nie potwierdzaliśmy planowanego na 6 grudnia pojedynku Alvareza z Clotteyem. Teraz musimy wszystko przemyśleć i przedyskutować najlepszą opcję, a to może potrwać kilka dni, lub kilka tygodni. Oczywiście najbardziej zależy nam na tym czego chce sam Canelo, a on pragnie wystąpić podczas Cinco de Mayo. Pojawiła się możliwość, aby wówczas zawalczył z Miguelem Cotto i Saul strasznie się do tego zapalił – tłumaczy kurtuazyjnie szybką zmianę planów szef Golden Boy Promotions.
Co na to noszący przydomek „Grand Master” Clottey?
– Okej, rozumiem, jestem dla nich zbyt dużym ryzykiem. Tacy goście zawsze znajdą jakąś wymówkę, aby ze mną nie walczyć. Zaoferowali mi mniej pieniędzy niż chciałem, ale się zgodziłem. Zażądali, abym walczył na ich terenie, odparłem, że nie ma sprawy, tylko walczmy – opowiada rozczarowany Joshua. – Gdy mój menadżer powiedział mi, że ma dla mnie dużą walkę z jakaś gwiazdą, bardzo się cieszyłem. Gdy dowiedziałem się, że to Canelo, byłem w szoku, bo już wcześniej chciałem się z nim zmierzyć, ale nie podjął rękawicy. Teraz stwierdziłem, że jeżeli zgadza się na walkę ze mną, to jest prawdziwym facetem i ma mój szacunek. Cóż z tego, gdy szybko okazało się, że zrezygnował. Nie szanuje go za to. Jestem lwem z Ghany i jeżeli znajdę się z nim w ringu to go zniszczę. W końcu dopadnę ich wszystkich. Uważajcie bo nadchodzę! – odgraża się wściekły Joshua.
Z punktu widzenia Alvareza i jego sztabu trudno się dziwić, że postąpili tak, a nie inaczej. Boks to przecież biznes, a bitwa z 33-letnim popularnym portorykańskim czempionem WBC wagi średniej byłaby prawdziwym hitem. Już teraz można sobie wyobrazić kwoty, jakie wpłyną na konta obydwu zawodników i miliony chętnych do wydania kilkudziesięciu dolarów za możliwość obejrzenia takiej rywalizacji za pośrednictwem pay-per-view. Oczywiście jeżeli Saul przez te osiem miesięcy, jakie dzieli nas od Cinco de Mayo, zdąży wyleczyć swoją kostkę…