TAYLOR ZNOWU MISTRZEM ŚWIATA
W środę w nocy w amerykańskim mieście Biloxi Jermain Taylor (33-4-1, 20 KO) udowodnił wszystkim, że wciąż ma mistrzowskie umiejętności i dynamit w pięściach. 36-letni były zunifikowany czempion dywizji średniej znowu zasiadł na tronie tej kategorii zrzucając z niego dotychczasowego posiadacza tytułu federacji IBF Sama Solimana (44-12, 18 KO). Od początku pojedynek Amerykanina z Australijczykiem był bardzo wyrównany. Jednak w drugiej połowie coraz częściej do głosu zaczął dochodzić większy i silniejszy fizycznie pretendent z miasta Little Rock. 40-letni mistrz z Melbourne robił co mógł, ale nic nie mogło go uchronić przed ciosami „Bad Intentions”. Bardzo szybko sprawy przybrały zły obrót dla obrońcy tytułu, czego dowodem były wizyty na deskach w rundzie siódmej, ósmej, dziewiątej i jedenastej. Ostatecznie ambitny „King” wytrzymał pełen dystans z dwukrotnym pogromcą Bernarda Hopkinsa, ale o zabraniu pasa do domu nie miał co marzyć. Sędziowie punktowali 116-111, 115-109 i 116-109 na korzyść spisywanego na straty Taylora. Dzięki temu pięściarz, który na skutek dwóch brutalnych nokautów z rąk Carla Frocha i Arthura Abrahama w 2009 roku, z powodów zdrowotnych bliski był zakończenia kariery, teraz po siedmiu latach znowu wywalczył w świetnym stylu najcenniejsze trofeum w boksie zawodowym. Brawo! Ciekawe jak świeżo koronowany mistrz poradzi sobie w najbliższej przyszłości z oficjalnym pretendentem Hassanem N’Dam N’Jikamem (31-1, 18 KO)? Zapowiada się ciekawie.