ZWYCIĘSKI CHISORA I STEVENSON
ZWYCIĘSKI CHISORA I STEVENSON
Wczoraj z soboty na niedzielę podczas gali w Londynie czwarte tegoroczne zwycięstwo zanotował wracający po laniu z rąk Witalija Kliczki i Davida Haye, popularny Dereck Chisora (19-4, 13 KO). Urodzony w Zimbabwe „Del Boy” zastopował solidnego Czecha Ondreja Palę (19-4, 13 KO) w trzeciej rundzie, dzięki czemu obronił pasy mistrza Europy oraz WBO i WBA International w wadze ciężkiej. Swoją wysoką formę i status niebezpiecznego bombardiera potwierdził także mistrz świata federacji WBC dywizji półciężkiej Adonis Stevenson (23-1, 20 KO). Słynący z wielkiej siły ciosu „Superman” w walce wieczoru w Quebec w Kanadzie rozgromił w szóstej odsłonie bojowego Anglika Tony Bellewa (20-2-1, 12 KO). Pochodzący z przepięknej Pragi Ondrej przyjechał do stolicy Anglii z wiarą w sukces i rozpoczął pojedynek z faworytem publiczności bez żadnych kompleksów. Kilka razy zdołał mocno trafić Derecka, zwłaszcza świetna w jego wykonaniu była druga odsłona. Niestety w następnej role się odwróciły i „Del Boy” złapał wiatr w żagle. Jego ciosy co chwila lądowały na głowie pretendenta aż w końcu po prawym sierpowym w skroń Pala odwrócił się od nacierającego Chisory, ten uderzył ponownie trafiając rywala w tył głowy i raz jeszcze gdy Czech chwycił się za liny. W tym momencie sędzia ringowy pan Jan Christensen przerwał rywalizacje, trzeba jednak dodać, że odrobinę przysnął i stracił kontrolę nad wydarzeniami w ringu. Tak oto zakończył się pracowity rok Derecka. Walczący z odwrotnej pozycji Stevenson pas WBC zdobył w czerwcu nokautując znanego Chada Dawsona. Niedługo później to samo zrobił z byłym mistrzem Tavorisem Cloudem. Dlatego nie dziwi fakt, że jeszcze przed pierwszym gongiem bukmacherzy i eksperci spisali Tonyego na straty. Pretendent z Liverpoolu był jednak pewny siebie i świetnie przygotowany. Rozpoczął walkę bardzo dobrze, świetnie poruszał się na nogach i wyprzedzał atakującego mistrza. Trochę zdeprymowany Adonis w trzeciej rundzie w końcu wstrząsnął rywalem atakując najpierw tułów, a następnie strzelając na głowę. Po przerwie noszący przydomek „Bomber” Bellew nie zamierzał się poddawać i świetnie trafił urodzonego na Haiti 36-latka, który wyraźnie odczuł to uderzenie. Koniec nastąpił w szóstej odsłonie, kiedy to „Superman” ulokował na szczęce młodszego o pięć lat przeciwnika doskonały lewy. Co prawda Tony zdołał wstać na nogi, ale kolejna szarża mistrza spowodowała przerwanie pojedynku przez arbitra, który słusznie uratował wyspiarza przed ciężkim nokautem. Po tej kolejnej efektownej wygranej kibice i dziennikarze już zacierają sobie ręce nad bardzo możliwym starciem Stevensona z innym posiadaczem dynamitu w rękawicach, czyli właścicielem pasa WBO, Siergiejem Kowaliewem (23-0-1, 21 KO). 30-letnia bestia z Czelabińska na tej samej gali brutalnie znokautowała uważanego jeszcze nie tak dawno za wielki talent Ismaela Sillakha (21-2, 17 KO).
Wojciech Czuba