ZMIERZCH KRÓLA ARTURA
ZMIERZCH KRÓLA ARTURA
Już w najbliższą sobotę na antenie Polsatu Sport będziemy mogli obejrzeć galę boksu zawodowego w Oldenburgu. Tam na ringu w EWE Arena w głównej walce wieczoru wystąpi wciąż popularny w Niemczech Arthur Abraham (37-4, 28 KO), który skrzyżuje pięści z Włochem Giovannim De Carolisem (20-4, 10 KO). Stawką tej konfrontacji toczonej w limicie wagi super średniej będzie należący do „Króla Artura” pas federacji WBO Inter-Continental. Przypomnijmy, że mający 33 lata i pochodzący z Armenii Abraham, przed laty był prawdziwym władcą federacji IBF dywizji średniej. „Król Artur” mistrzowski pas wywalczył w 2005 roku i piastował go aż do 2009. W tym czasie odprawił z kwitkiem jedenastu pretendentów. Kłopoty Arthura rozpoczęły się, gdy zapragnął podbić kategorię super średnią i przystąpił do zakończonego zupełną klapą turnieju „Super Six” zorganizowanego przez telewizję Showtime. Szybko okazało się, że w konfrontacji z najlepszymi na świecie naturalizowany Niemiec nie ma zbyt wiele do powiedzenia, a jego siejący pogrom w niższej dywizji cios, tutaj nie robi na nikim wrażenia. Najpierw został zdyskwalifikowany za faul na Andre Dirrellu (21-1, 14 KO), a następnie został gładko wypunktowany przez Carla Frocha (31-2, 22 KO) i Andre Warda (26-0, 14 KO), którzy pokazali mu miejsce w szeregu. Po dwóch wygranych w 2012 roku (w tym po zaciętej walce z naszym Piotrem Wilczewskim), „Król Artur” spełnił w końcu swój cel, zdobywając mistrzostwo świata federacji WBO w super średniej. Osiągnął to pokonując na punkty po bardzo wyrównanym pojedynku Rosjanina z niemieckim paszportem, Roberta Stieglitza (46-3, 26 KO). Artur nie nacieszył się jednak zbyt długo swoją nową zdobyczą. Już w marcu tego roku 32-letni Robert odzyskał tytuł w sposób bezdyskusyjny, rozbijając rywala w niespełna cztery rundy. Po tej sromotnej klęsce na konia pociągowego grupy Sauerlanda spadła kolejna fala krytyki. Jasnym stało się, że pewnego poziomu podopieczny trenera Ulli Wegnera nie jest w stanie przeskoczyć. On jednak nie dopuszcza do siebie myśli, że najlepsze lata ma już za sobą i nadal próbuje rywalizować o światowe trofea. Na razie znowu zdobył rankingowy pas WBO Inter-Continental pokonując w sierpniu Namibijczyka Willbeforce Shihepo (20-7, 15 KO), ale wypadł bardzo blado. Teraz pora na 29-letniego mieszkańca Rzymu, którego największym sukcesem jest pas WBC International. W sobotę faworytem będzie oczywiście „Król Artur”, ale jeżeli De Carolis sprawi mu spore problemy, pojawi się pytanie czy jest sens dalszego rozmieniania swojego dorobku na drobne. Przecież Abraham w ringu zarobił fortunę, był mistrzem świata, zdobył sławę i szacunek. Możliwe, że jego mająca ogromne wpływy grupa promotorska doprowadzi go jeszcze do kolejnej walki z którymś z panujących czempionów, ale czy starzejący się „Król” będzie miał jeszcze siłę, by zwalić ich z tronu?
Wojciech Czuba