WYNIKI Z WASZYNGTONU – DE GALE ZWYCIĘŻA, JACK REMISUJE
W nocy z soboty na niedzielę w Waszyngtonie odbyła się gala gdzie doszło do dwóch mistrzowskich pojedynków w kategorii super średniej. W pierwszym z nich utalentowany Brytyjczyk, czempion federacji IBF James De Gale (23-1, 14 KO) jednogłośnie na punkty pokonał ambitnego Meksykanina Rogelio Medinę (36-7, 30 KO). Druga bitwa pomiędzy królem WBC, Szwedem Badou Jackiem (20-1-2, 12 KO) i Rumunem Lucianem Bute (32-3-1, 25 KO) zakończyła się remisem. Niespodziewanie skazywany na porażkę 27-letni Medina wysoko zawiesił mistrzowi IBF poprzeczkę, zmuszając go przez pełne dwanaście rund do maksymalnego wysiłku i koncentracji. De Gale, który jako amator zdobył złoto olimpijskie w Pekinie, był oczywiście dużo lepszy technicznie, szybszy i precyzyjniejszy. Mimo to na pretendencie z Meksyku jego błyskotliwe momentami akcje nie robiły większego wrażenia. Noszący przydomek „Porky” Medina nadrabiał swoje braki walecznością, ambicją i cały czas parł do przodu bombardując mistrza przy każdej okazji. Ostatecznie po końcowym gongu sędziowie wskazali jednogłośnie na obrońcę tytułu punktując 115-113, 116-112 i 117-111. Po ogłoszeniu werdyktu De Gale pochwalił swojego rywala i wyraził chęć konfrontacji w czempionem WBC Badou Jackiem (20-1-2, 12 KO). Ciekawe czy urodzony w Sztokholmie 32-letni Szwed podejmie rzuconą mu przez mieszkańca Londynu rękawicę? Tymczasem na ringu w Waszyngtonie on także nie miał łatwej przeprawy. Były wieloletni król IBF wagi super średniej Lucian Bute (32-3-1, 25 KO) przez pierwszych kilka rund dawał mu się ostro we znaki. Dopiero mniej więcej od piątej – szóstej odsłony, gdy obrońca tytułu ostudził zapędy 36-letniego Rumuna kilkoma potężnymi bombami, to Jack zaczął dyktować warunki. Co prawda w końcówce trochę opadł z sił, ale wydawało się, że na przestrzeni dwunastu rund to on bił mocniej i celniej, a aktywny Bute zejdzie z ringu pokonany. Tymczasem sędziowie mieli inne zdanie i wytypowali remis (117-111 dla Jacka i dwukrotnie 114-114). – Ten werdykt to jakaś kpina – podsumował promowany przez Floyda Mayweathera Jr rozczarowany mistrz WBC.