WIELKA WPADKA FONFARY I SUKCES SULĘCKIEGO!
Słodko gorzki smak miała dla nas wczorajsza gala boksu zawodowego w Chicago. Na ringu w wypełnionym po brzegi UIC Pavilion niespodziewanej porażki doznał Andrzej Fonfara (28-4, 16 KO), którego już w pierwszej rundzie znokautował Joe Smith Jr (22-1, 18 KO). Niedługo później najcenniejsze zwycięstwo w dotychczasowej karierze zanotował nasz najlepszy przedstawiciel wagi średniej Maciej Sulęcki (23-0, 8 KO). Warszawianin walczył świetnie z Hugo Centeno Jr (24-1, 12 KO), którego ostatecznie efektownie zastopował w dziesiątej odsłonie. Dla 28-letniego Fonfary sobotni pojedynek z młodszym o dwa lata Smithem Jr miał być tylko krótkim przystankiem przed nadchodzącym wielkimi krokami rewanżowym bojem z mistrzem świata wagi półciężkiej Adonisem Stevensonem (27-1, 22 KO). Niestety rywalizacja o zielony pas WBC będzie musiała poczekać. Wszystko przez pochodzącego z Nowego Jorku i pracującego na co dzień jako murarz Smitha Jr, który nie wystraszył się faworyta i popsuł humory lokalnej publiczności. Mający irlandzkie korzenie pięściarz od samego początku odważnie zaatakował, ale doświadczony Fonfara szybko odzyskał kontrolę i wydawało się, że kilkoma celnymi kontrami skutecznie ostudził jego zapał. Nic bardziej mylnego. Mniej więcej na minutę przed końcem pierwszego starcia Joe wystrzelił błyskawicznym i potwornie mocnym prawym sierpowym i Polak runął na deski. Andrzej ambitnie stanął jeszcze na nogi, ale był wyraźnie zamroczony. Dlatego też Amerykanin nie wypuścił już takiej okazji z rąk i po wściekłym ataku ponownie powalił Fonfarę. Były pretendent do tytułu mistrzowskiego i tym razem zdołał przyjąć pozycję pionową, ale od ciężkiego KO uratował go sędzia ringowy, który słusznie nie dopuścił go do dalszej rywalizacji. Nie dziel skóry na niedźwiedziu głosi stare mądre przysłowie. Dla Fonfary, który nie ukrywał przed tą walką, że myślami jest już przy drugiej walce ze Stevensonem, ta bolesna przegrana przynajmniej na jakiś czas zamknęła drzwi do wielkich bitew i pieniędzy. W zupełnie innej sytuacji jest natomiast teraz Sulęcki. Pogromca Grzegorza Proksy (29-4, 21 KO) długo czekał na swoją szansę, ale gdy ta już nadeszła wykorzystał ją w stu procentach. 25-letni Centeno Jr nosi przydomek „The Boss”, ale na ringu w Chicago jedynym „Szefem” był Polak. Maciek od samego początku narzucił swój styl i cały czas napierał na rywala z Oxnard w Kalifornii. Hugo z każdą kolejną rundą coraz wyraźniej tracił wiarę w zwycięstwo, natomiast Sulęcki wręcz odwrotnie z każdą minutą łapał coraz większy wiatr w żagle. W końcu w drugiej Polowie tej rywalizacji dwóch niepokonanych pięściarzy wagi średniej Polak przełamał mającego meksykańskie korzenie Amerykanina i wyraźnie dążył do zwycięstwa przed czasem. Ostatecznie w dziesiątej rundzie dopiął swego i ustrzelił Centeno Jr morderczym prawym prostym. Zakrwawiony i porozbijany „The Boss” po chwili zdołał się jeszcze podnieść, ale arbiter tego meczu zastopował te nierówne zmagania. Kto teraz dla naszego „Stricza”? Niedługo po walce uradowany Maciek stwierdził, że teraz chciałby pojedynku o tytuł mistrzowski. Na jego celowniku znajduje się czempion WBA Amerykanin Daniel Jacobs (31-1, 28 KO), lub zasiadający na tronie WBO Brytyjczyk Billy Joe Saunders (23-0, 12 KO).