W PIĄTEK MAJEWSKI – W SOBOTĘ SZPILKA
W PIĄTEK MAJEWSKI – W SOBOTĘ SZPILKA
Bardzo interesująco zapowiada się dla polskich kibiców boksu zawodowego najbliższy weekend. Wszystko rozpocznie się w piątek na ringu w Atlantic City, gdzie nasz czołowy reprezentant dywizji średniej Przemysław Majewski (21-2, 13 KO) skrzyżuje pięści z bardzo groźnym Curtisem Stevensem (25-4, 18 KO). W sobotę natomiast w słynnej nowojorskiej hali Madison Square Garden kolejnej dawki emocji dostarczy nam nasz czołowy „ciężki”, czyli Artur Szpilka (16-0, 12 KO), który na antenie HBO postara się o zwycięstwo nad cenionym Bryantem Jenningsem (17-0, 9 KO). 34-letni „The Machine” Majewski, który urodził się w Radomiu, ale od lat mieszka już w Stanach, w swoim ostatnim występie we wrześniu 2013 roku zanotował niestety drugą porażkę w karierze. Jego pogromcą został walczący u siebie w Danii młody wilczek, 22-letni Patrick Nielsen (21-0, 10 KO). Na pocieszenie można dodać, że jego najbliższy rywal także ostatnio zaliczył „wpadkę”, tyle tylko, że z rąk dużo bardziej znanego rywala. W listopadzie zeszłego roku 28-letniego Curtisa zastopował jeden z najlepszych obecnie pięściarzy bez podziału na kategorie wagowe, mistrz WBA i IBO Kazach Giennadij Gołowkin (28-0, 25 KO). Ciekawe jak Polak poradzi sobie ze słynącym z mocnego uderzenia i agresywnym czarnoskórym mieszkańcem Brownsville, który nie bez powodu nosi przydomek „Showtime”. Jeżeli chodzi o 24-letniego „Szpilę”, to można śmiało napisać, że najbliższy występ zawdzięcza tylko sobie i swojej tak krytykowanej „gorącej głowie”. Kiedy kilka tygodni temu okazało się, że z gry zrezygnował Mariusz Wach, który jako pierwszy otrzymał propozycję starcia z Jenningsem, błyskawicznie swoją kandydaturę za pośrednictwem portali społecznościowych zgłosił Artur. Przysłowie mówiące o tym, że do odważnych świat należy sprawdziło się i tak oto w sobotnią noc zobaczymy polsko- amerykańską bitwę w MSG. Oczywiście zawodnik Andrzeja Wasilewskiego nie jest faworytem, bo to 29-letni bokser z Filadelfii według ekspertów będzie zwycięzcą, ale czy na pewno? „Szpila” jest, co prawda gorzej wyszkolony, lecz siłę ciosu i serce do walki ma ogromne, co udowadniał już nie raz. Ciekawe jak wypadnie na tle tak solidnego rywala, jakim jest „Bye Bye”. Coś czuję, że nie przyniesie nam wstydu.
Wojciech Czuba