SOBOTNIA NOC PEŁNA NOKAUTÓW
W nocy z soboty na niedzielę odbyło się kilka ciekawych pojedynków, z których żaden nie trwał pełen zaplanowany dystans. Podczas gali Ala Haymona w Las Vegas utalentowany Gary Russell Jr (26-1, 15 KO) zastopował w przeciągu czterech rund mistrz świata wagi piórkowej Jhonnyego Gonzaleza (57-9, 48 KO). 26-letni pretendent z Waszyngtonu swoją szybkością i agresją od samego początku sprawiał faworyzowanemu właścicielowi pasa WBC sporo problemów. W końcu w trzeciej rundzie czarnoskóry mańkut posłał 33-letniego Meksykanina na deski po raz pierwszy trafiając go precyzyjnym sierpem. W następnej odsłonie bezradny Gonzalez padal na matę jeszcze dwukrotnie i w końcu sędzia ringowy uznał, że ta dalsza egzekucja nie ma sensu i przerwał rywalizację. W tak efektowny sposób Russell Jr wywalczył swoje pierwsze mistrzowskie trofeum. Brawo! Świetnie zaprezentował się także w sobotnią noc walczący w swoim rodzinnym mieście Sheffield król IBF dywizji półśredniej Kell Brook (34-0, 23 KO). 28-letni „The Special One” zwyciężył przed czasem w czwartej rundzie mocnego Ionuta Dan Iona (34-3, 18 KO). Obdarzony naturalnym talentem do boksu Kell od pierwszego gongu pokazał swoim fanom w Motorpoint Arena, że nie zlekceważył swojego rywala i do występu przygotował się znakomicie. Szybkość, siła i celność to bezapelacyjnie atuty Anglika. Mieszkający na stałe w Kanadzie Rumun już w drugiej rundzie miał dwie randki z deskami, ale zdołał dotrwać do przerwy. W następnym starciu mimo dalszej morderczej ofensywy faworyta z wysp przez trzy minuty stał twardo na nogach. Koniec nastąpił jednak chwilę później. W czwartej odsłonie noszący przydomek „Jo Jo Dan” pretendent ponownie padł na matę po efektownej serii Brooka z obydwu rąk. Gdy przyjął znowu pozycję pionową, prawie równo z gongiem mistrz IBF ustrzelił go po raz czwarty potężnym lewym sierpowym. Te zainkasowane bomby sprawiły, że Ion nie wyszedł już do piątej rundy. Prawdopodobnie kolejnym rywalem niebezpiecznego Wyspiarza będzie popularny Juan Manuel Marquez, albo twardy zabijaka Brandon Rios. Zapowiada się nieźle. Drugie zwycięstwo w przeciągu trzech tygodni odniósł także były czempion czterech kategorii, legendarny Roy Jones Jr (61-8, 44 KO). 46-letnia wciąż aktywna gwiazda z Pensacoli podczas walki wieczoru w swoim rodzinnym mieście już w pierwszej rundzie zastopowała Paula Vasqueza (10-7-1, 3 KO). Roy po krótkim „wybadaniu” możliwości 36-latka z Kalifornii dopadł go w narożniku i zasypał morderczą kanonadą kilkunastu ciosów. Przynajmniej kilka z nich doszło do celu i Vasquez padł jak kłoda na deski. Zdołał się podnieść, ale był nadal zamroczony i sędzia ringowy w obawie przed ciężkim KO przerwał tę nierówną rywalizację. Mimo niemłodego wieku Jones Jr głośno zapowiada, że zdobędzie tytuł w kolejnej dywizji – junior ciężkiej. Ciekawe czy mu się to uda, bo nie ma co ukrywać, że poziom aktualnych mistrzów tej kategorii jest nieco wyższy niż ostatnich ofiar popularnego Amerykanina.