W SOBOTĘ OSTATNIA WALKA GOŁOTY!
Już w najbliższą sobotę 25 października podczas gali w Częstochowie pożegnalną walkę stoczy ikona boksu zawodowego znad Wisły Andrzej Gołota (41-9-1, 33 KO). Przeciwnikiem naszego „Andrew” będzie jego rywal sprzed lat Amerykanin Danell Nicholson (42-5, 32 KO). Polsko- amerykańska potyczka zostanie rozegrana na dystansie czterech rund, bez ogłoszenia zwycięzcy. Transmisję z tego wydarzenia przeprowadzi stacja TVP 1 i TVP Sport, początek od godziny 20:30. 46-letni Andrzej już, jako amator odnosił sukcesy, których ukoronowaniem był brązowy medal olimpijski wywalczony w Seulu w 1988 roku. W 1990 roku wychowanek Legii Warszawa wyjechał do Ameryki, gdzie dwa lata później stoczył pierwszą walkę zawodową. Nazywany ze względu na bezpardonowy styl walki „Foul Pole” Andrzej szybko skradł serca nie tylko polskich kibiców, zostawiając w ringu serce i tocząc niesamowite bitwy z czołowymi „ciężkimi” minionych lat. Swoimi pojedynkami z Riddickiem Bowe, Timem Whiterspoonem, Michaelem Grantem, czy Orlinem Norrisem dał się poznać, jako zawodnik ze ścisłej światowej czołówki. Niestety Polak nie miał szczęścia do rywalizacji z mistrzami świata. Najpierw w 1997 roku błyskawicznie znokautował go niesamowity czempion WBC Lennox Lewis, następnie w 2004 roku kontrowersyjnie zremisował z właścicielem pasa IBF Chrisem Byrdem, a kilka miesięcy później niesprawiedliwie uległ według sędziom punktowym królowi WBA Johnowi Ruizowi. W 2005 roku „Andrew” miał jeszcze jedną szansę w starciu z Lamonem Brewsterem, ale ówczesny mistrz WBO zastopował go już w pierwszej odsłonie. Borykający się przez całą karierę z kontuzjami Gołota swoje dwa pojedynki przegrał, a jego pogromcami zostali rodacy Tomasz Adamek i Przemysław Saleta. Uwielbiający „Andrew” kibice mieli mu za złe, że nie zakończył swojej przygody z boksem zawodowym już wcześniej i w tych bratobójczych bojach był tylko cieniem samego siebie sprzed lat, rozmieniając swoją sławę na drobne. Na szczęście tym razem nasz najbardziej popularny zawodowiec w końcu zamierza definitywnie zawiesić rękawice na kołku. Ze swoim sobotnim rywalem Andrzej skrzyżował już raz pięści w 1996 roku i wówczas na ringu w Atlantic City, będący w wybornej formie Polak, znokautował pięściarza z Chicago w ósmej rundzie. Faworytem częstochowskiej walki pokazowej jest nasz idol i nie mielibyśmy nic przeciwko, aby powtórzył się ten sam scenariusz co przed laty. Miejmy nadzieję, że „Doc” nie pokrzyżuje Andrzejowi tego historycznego wieczoru. Bez względu jednak na wynik: Andrzej dziękujemy Ci za wszystko!!