SENSACJA W SAN ANTONIO! MAIDANA POKONAŁ BRONERA!
SENSACJA W SAN ANTONIO! MAIDANA POKONAŁ BRONERA!
Chyba mało kto spodziewał się takiego wyniku głównej walki wieczoru podczas sobotniej gali boksu zawodowego w San Antonio w Teksasie. Skazywany przez ekspertów na porażkę Argentyńczyk Marcos Rene Maidana (35-3, 31 KO) zafundował kreowanemu przez wielu na przyszłego króla list P4P Amerykaninowi Adrienowi Bronerowi (27-1, 22 KO) pierwszą porażkę w karierze. 30-letni „El Chino” sprawił młodszemu o sześć lat „Problemowi” solidne lanie i mając go dwa razy na deskach w drugiej i ósmej rundzie, ostatecznie triumfował na punkty 117-109, 115-109 i 115-109. W nagrodę Maidana otrzymał należący wcześniej do rywala z Cincinnati pas mistrza świata federacji WBA dywizji półśredniej. Uważający się za młodszą i lepszą kopię Floyda Mayweathera Jr Broner, rozpoczął starcie z bombardierem z Argentyny niezwykle pewny siebie. Jednak już wkrótce potężna siła ciosu i ogromny hart ducha Marcosa starła kpiący uśmiech z jego twarzy. Po świetnej pierwszej rundzie pretendent nie zwalniał tempa i cały czas parł do przodu próbując ustrzelić mistrza którąś ze swoich bomb. Już na samym początku drugiej odsłony udało mu się dosięgnąć głowy Bronera morderczym lewym sierpem, po którym czarnoskóry „Problem” spłynął bezwładnie na deski. Co prawda wstał na nogi, ale był głęboko zraniony i tylko cudem zdołał dotrwać do zbawiennej przerwy. Odpoczynek okazał się bezcenny, bo w kolejnej rundzie Adrien radził sobie całkiem nieźle. W następnej do głosu znowu zaczął dochodzić „El Chino”, za to piątą można zapisać na konto obrońcy tytułu. Kolejne emocje czekały na kibiców w starciu numer osiem. Gdy wydawało się już, że Amerykanin powoli odzyskuje panowanie w ringu, nieoczekiwanie Argentyńczyk będąc w zwarciu trafił przeciwnika potężnym lewym sierpowym i ten po raz drugi tej nocy miał randkę z deskami. Niestety następnie Maidana się nie popisał i zamiast wykończyć rannego mistrza uderzył go głową w klinczu. Ten oczywiście sprytnie wykorzystał nadarzającą się okazję i zdołał dojść do siebie podczas zarządzonej przez sędziego ringowego przerwy. W rundzie dziewiątej niezmordowany Maidana dalej parł jak czołg do przodu i po raz kolejny jedna z jego bomb eksplodowała na szczęce Bronera, ale tym razem zdołał to ustać. Końcowe odsłony tego wspaniałego i emocjonującego pojedynku były bardzo wyrównane, ale to pretendent miał inicjatywę, a nokaut wisiał w powietrzu. Po ostatnim gongu publiczność nagrodziła dwóch głównych aktorów tego widowiska w pełni zasłużonymi brawami. Sędziowie podjęli jednogłośną i sprawiedliwą decyzję ogłaszając zwycięzcą argentyńskiego wojownika. Załamany Broner po zakończonej walce długo nie wychodził z szatni, a gdy to w końcu uczynił od razu wyraził chęć bezzwłocznego rewanżu ze swoim pogromcą. Ciekawe, kiedy to nastąpi? A może sławny teraz na cały świat Maidana skrzyżuje pięści z samym „Pretty Boyem”? Na pewno ciekawych ofert mu nie zabraknie.
Wojciech Czuba