NASI ZWYCIĘŻAJĄ W NEWARK
W nocy z piątku na sobotę w Newark oprócz wspaniałego triumfu Krzysztofa Głowackiego (25-0, 16 KO) nad Marco Huckiem (38-3-1, 26 KO) swoje pojedynki wygrali także nasi trzej pozostali reprezentanci. Dla Artura Szpilki (20-1, 15 KO) starcie z Yasamany Consuegrą (17-2, 14 KO) miało być w końcu prawdziwym testem po przeprowadzce do Houston i zmianie trenera. Tymczasem walka 26-letniego „Szpilki” ze starszym o pięć lat „Rekinem” zakończyła się już w drugiej rundzie z powodu kontuzji kolana. Mimo tego nasz najlepszy obecnie zawodnik wagi ciężkiej przeważał zdecydowanie nad rywalem od początku spychając go do obrony. W pierwszej odsłonie podopieczny trenera Ronniego Shieldsa wstrząsnął Consuegrą lewym sierpowym i gdyby nie liny mielibyśmy pewny knockdown. To prawdopodobnie wówczas Kubańczyk uszkodził kolano. Po przerwie walka była wyrównana, ale znowu Polak w końcówce wystrzelił tym razem prawym sierpowym i „Rekin” wylądował na ziemi. Kilka sekund później zabrzmiał gong i zawodnicy udali się do swoich narożników. Do sztabu Kubańczyka podszedł lekarz i po obejrzeniu kolana przerwał pojedynek. Dla Szpilki było to już trzecie tegoroczne zwycięstwo. Jeszcze łatwiej poszło naszemu najlepszemu przedstawicielowi kategorii średniej, czyli Maciejowi Sulęckiemu (21-0, 6 KO). 26-latek z Warszawy już w pierwszej rundzie pokonał bardzo słabiutkiego Jose Miguela Berrio (21-9, 13 KO). Mający 40 lat na karku Kolumbijczyk od samego początku wyszedł chyba z zamiarem szybkiej kapitulacji w razie najmniejszych problemów. Gdy po kilku ciosach z lewej ręki Polaka runął na deski, wstał co prawda na nogi, ale sędzia ringowy widząc jego „zapał” nie pozwolił mu na kontynuację. Miejmy nadzieję, że w kolejnym pojedynku „Striczu” dostanie przeciwnika lepszej klasy. Z bardzo dobrej strony pokazał się także w Newark utalentowany 24-letni Kamil Łaszczyk (21-0, 8 KO). Pochodzący z Wrocławia zawodnik bardzo pewnie wypunktował niepokonanego dotychczas Oscariusa Friasa (16-1, 6 KO). Przez pełne osiem rund podopieczny trenera Piotra Wilczewskiego dominował nad rywalem z Dominikany i kilka razy był blisko jego znokautowania. Najbliżej było w czwartej rundzie, kiedy to „Szczurek” posłał Friasa na matę lokując na jego szczęce błyskawiczny i precyzyjny prawy. Po zakończeniu ósmej odsłony werdykt był już tylko formalnością. Wszyscy sędziowie punktowali zgodnie 80:70 dla Polaka.