JUŻ W TĘ SOBOTĘ BITWA „KHANELO”!
W najbliższą sobotę na ringu w Las Vegas odbędzie się wyczekiwana przez kibiców na całym świecie bitwa pomiędzy Saulem Alvarezem (46-1-1, 32 KO) i Amirem Khanem (31-3, 19 KO). W stawce tej rywalizacji znajdzie się należący do Meksykanina tytuł mistrza świata wagi średniej federacji WBC. Czy znany ze swojej niezwykłej szybkości pretendent z Anglii zdoła sprawić sensację i zdetronizuje większego i silniejszego faworyta? Mimo iż fani czekają na to starcie z niecierpliwością w środowisku bokserskim nie brakuje opinii krytyków uważających, że taka rywalizacja nie ma większego sensu. Wielu ekspertów zarzuca, bowiem organizatorom tej bitwy, że już z góry wiadomo, kto będzie jej zwycięzcą. Oczywiście zdecydowanym faworytem jest niezwykle popularny 25-letni Alvarez. Utalentowany „Cynamon”, który swój przydomek zawdzięcza nietypowym, jak na Meksykanina rudym włosom, jest naturalnym „średnim”. Natomiast starszy o cztery lata „Król” Khan to typowy przedstawiciel dywizji półśredniej. Warto również dodać, że Meksykanin 72,5 kilograma, czyli górny limit dywizji średniej, uzyskuje tylko na ceremonii ważenia, bo już dzień później w dniu walki jego waga oscyluje w granicach 76-77 kilogramów! Tymczasem skazywany na pożarcie Khan broni się tym, że szanse będą wyrównane, bo obydwaj mają zbliżony wzrost (174 cm Amira – 175 cm Saula) i zasięg (180 cm Amir – 179 cm Saul). Brytyjczyk, który na olimpiadzie w Atenach w 2004 roku zdobył srebrny medal, dodaje, że jego atutem pozostanie zwinność, szybkość i precyzja i tu pozostaje nam przyznać mu rację. Były mistrz świata WBA i IBF wagi lekkopółśredniej (limit 66,6 kg), aktualnie jest właścicielem pasa WBC Silver w półśredniej. Fachowcy wysoko cenią jego widowiskowe kombinacje i ogromne umiejętności techniczne. Amir udowadniał także wielokrotnie, że ma ogromne serce do walki, a jego pojedynki to gwarancja emocji. Mimo trzech porażek ( z Prescottem, Petersonem i Garcią) nazywany wcześniej „Dzieciakiem z Boltonu” zawodnik ma na swoim rozkładzie tak uznane firmy, jak chociażby Barrera, Kotelnik, Malignaggi, Maidana, Judah, Collazo, czy Alexander. Mimo wszystko nieomylni zazwyczaj bukmacherzy uważają, że marzenia wyspiarza o zdobyciu tronu WBC dywizji średniej szybko legną w gruzach za sprawą siły ciosu „Canelo”. Promowany tak jak Khan przez Golden Boy Promotions Meksykanin, jako profesjonał walczy od piętnastego roku życia, a zielony pas zdobył w 2011 roku. W kwietniu 2013 roku dorzucił jeszcze trofeum WBA. Pięć miesięcy później młodego gwiazdora boleśnie skarcił doskonały Floyd Mayweather Jr (49-0, 26 KO). Ówczesny król P4P w ciągu dwunastu rund zdeklasował wręcz młodego wilka, pokazując mu tym samym miejsce w szeregu. Jednak Saul szybko się odbudował po tej klęsce, co udowodnił zwyciężając Alfredo Angulo (24-5, 20 KO), Erislandy Larę (22-2-2, 13 KO) i Jamesa Kirklanda (32-2, 28 KO). W swoim ostatnim występie w listopadzie zeszłego roku „Canelo” powrócił na tron WBC pokonując na punkty po zaciętej i wyrównanej walce świetnego Miguela Cotto (40-5, 33 KO). Co zatriumfuje 7 maja: szybkość, czy siła? Czy mający pakistańskie korzenie angielski snajper przechytrzy meksykańskiego wojownika? Panie i Panowie czas na „Khanelo”!