JACKIEWICZ W PIĄTEK ZAWALCZY W TORONTO!
Dosyć niespodziewanie podczas piątkowej gali boksu zawodowego w Toronto, wystąpi nasz były mistrz Europy Rafał Jackiewicz (46-13-2, 21 KO). 38-latek z Mińska Mazowieckiego kilka dni temu otrzymał ofertę walki z cenionym Ionutem Danem Ionem (34-3, 18 KO). Jak sam przyznaje noszący przydomek „Waleczne Serce” pięściarz, propozycja była tak atrakcyjna finansowo, że mimo braku jakichkolwiek przygotowań, zdecydował się ją przyjąć. Wydarzeniem wieczoru będzie starcie mistrza WBC wagi półciężkiej Adonisa Stevensona (26-1, 21 KO) z Tommym Karpencym (25-4-1, 14 KO). Mający 34 lata Ion urodził się w Rumunii, ale aktualnie mieszka i trenuje w Kanadzie. Walka z Jackiewiczem będzie dla niego powrotem na ring po porażce, jakiej doznał w marcu z rąk mistrza świata IBF dywizji półśredniej, Brytyjczyka Kella Brooka (35-0, 24 KO). Jackiewicz ostatni raz gościł w ringu w kwietniu tego roku i również schodził z niego pokonany. Były pretendent do tytułu mistrzowskiego musiał wówczas uznać wyższość młodszego Kamila Szeremety (11-0, 1 KO). Wydawało się, że po tym występie ten znany z licznych niesamowitych ringowych wojen zawodnik zakończy swoją długą karierę. Tymczasem, jak się okazało Rafał zamierza walczyć aż odniesie 60 zwycięstw, a w między czasie nie pogardzi dobrze płatnymi, chociaż skazanymi na niepowodzenie „wypadami”, jak ten piątkowy do Kanady. Jak tłumaczy swoją decyzję pogromca m.in. tak znanych twardzieli jak chociażby Jackson Osei Bonsu (43-7-1, 29 KO), Jan Zaveck (35-3, 19 KO), czy Delvin Rodriguez (28-8-4, 16 KO)? – O pojedynku dowiedziałem się w sobotę. Jadę nieprzygotowany, bez aklimatyzacji, za to z nadzieją, że mój rywal nie będzie miał tego wieczoru swojego dnia. Sprawa jest prosta. Wszystko jest do dupy. Chodzi tylko i wyłącznie o pieniądze, które za ten pojedynek są bardzo atrakcyjne. Lecę do Kanady na przysłowiowego wariata. Może uda mi się go trafić i sprawię sensację. Na pewno dam z siebie wszystko i wstydu nikomu nie przyniosę – kończy jak zawsze szczery do bólu Jackiewicz. Miejmy nadzieję, że tak właśnie będzie. A kto wie? Może skazywany na porażkę „Waleczne Serce” zaskoczy wszystkich i pokona rumuńskiego mańkuta? Trzymajmy kciuki za naszego pięściarza!  Powodzenia!