FONFARA ZASTOPOWAŁ CHAVEZA!
Wielkim sukcesem zakończyła się walka Andrzeja Fonfary (27-3, 16 KO) z Julio Cesarem Chavezem Jr (48-2-1, ) w kalifornijskim mieście Carson. W nocy z soboty na niedzielę na ringu w StubHub Center 27-letni Polak zwyciężył przed czasem starszego o dwa lata Meksykanina, który po wizycie na deskach w dziewiątej rundzie nie wyszedł już do kolejnej. W nagrodę za to cenne i otwierające drzwi do następnych wielkich pojedynków zwycięstwo „Polski Książę” otrzymał pas federacji WBC International dywizji półciężkiej.
Od samego początku pochodzący z Warszawy, ale na stałe mieszkający od lat w Chicago Andrzej udowadniał popularnemu synowi meksykańskiej legendy, że wyższa kategoria, do której ten zawitał, nie jest dla niego. Chavez, były czempion wagi średniej, regularnie obrywał od Fonfary precyzyjnymi ciosami prostymi, a w zwarciu przyjmował kanonadę sierpowych i podbródków. Julio, co prawda cały czas uparcie starał się atakować i odgryzać, ale silniejsze i liczniejsze były uderzenia podopiecznego Sama Colony.
W siódmej rundzie nieco stronniczy arbiter Jerry Cantu odebrał naszemu zawodnikowi punkt za trzymanie, ale wina leżała bardziej po stronie Chaveza, który nieustannie atakował z wysuniętą niebezpiecznie głową. Twarz Juniora mówiła sama za siebie i wraz z upływem kolejnych starć była coraz bardziej porozbijana i zapuchnięta.
W końcu w dziewiątej odsłonie w jednej z akcji Fonfara ustrzelił Chaveza doskonałym lewym sierpowym i ten runął bezwładnie na ziemię. Tysiące meksykańskich fanów zamarło z przerażenia, ale ich idol zdołał powstać i dotrwać do zbawiennej przerwy. W narożniku Cesara stwierdzono jednak, że dalsza rywalizacja nie ma większego sensu i walkę przerwano.
W tak efektowny sposób „Polski Książę” dorzucił do swojego rekordu najcenniejszy jak do tej pory skalp. Zaraz po walce rozpromieniony Andrzej stwierdził, że teraz liczy na rewanż z mistrzem świata WBC Adonisem Stevensonem (26-1, 21 KO), z którym w maju zeszłego roku przegrał po zaciętym i wyrównanym boju nie jednogłośnie na punkty. Ciekawe czy kanadyjski „Superman” podejmie rzuconą rękawicę? Miejmy nadzieję, że tak.