CZY SZPILA PRZEJDZIE DO HISTORII?
Już w najbliższą sobotę 26-letni Artur Szpilka (20-1, 15 KO) stanie przed szansą, aby jako pierwszy z Polaków zdobyć zawodowe mistrzostwo świata królewskiej kategorii. Zadanie to nie będzie jednak łatwe, bowiem naprzeciwko naszego zawodnika stanie słynący z potężnej siły ciosu Amerykanin Deontay Wilder (35-0, 34 KO). Miejscem rozegrania tej wyczekiwanej przez wszystkich kibiców bitwy pomiędzy „Szpilą”, a „Brązowym Bombardierem” będzie Nowy Jork, a dokładniej znajdująca się na Brooklynie hala Barclays Center. Transmisję z tego wydarzenia przeprowadzi w naszym kraju stacja Polsat i Polsat Sport, początek w nocy z soboty na niedzielę od godziny 02:00. 30-letni Wilder, który treningi bokserskie rozpoczął dopiero w 2005 roku, mimo późnego startu bardzo szybko odkrył w sobie wielki talent do walki. Efektem krótkiej kariery amatorskiej tego mierzącego ponad dwa metry wzrostu atlety, był brązowy medal na olimpiadzie w Pekinie w 2008 roku. Jako profesjonał zawodowym królem WBC został w styczniu zeszłego roku, gdy wypunktował niebezpiecznego Bermane Stiverne’a (25-2-1, 21 KO). Warto dodać, że była to wówczas pierwsza z 33 walk Deontay’a, która potrwała pełen zaplanowany dystans, bowiem wszystkich wcześniejszych rywali „Bronze Bomber” z Alabamy demolował przed czasem. Dotychczas czarnoskóry mistrz WBC obronił swój tytuł dwukrotnie zwyciężając Erica Molinę (24-3, 18 KO) i Johanna Duhaupasa (32-3, 20 KO). Teraz szybką „czasówkę” zapowiada Szpilce, strasząc go brutalnym nokautem. Na szczęście nasz bokser z Wieliczki nic sobie nie robi z tego gadania i sam prorokuje nieuchronną detronizację faworyta. Artur, który od ośmiu miesięcy trenuje w Ameryce w Houston w Teksasie pod okiem cenionego szkoleniowca Ronniego Shieldsa, jest pewien, że w sobotę będziemy świadkami historycznej chwili. „Szpila”, który jako szósty z Polaków dostąpił zaszczytu zdobycia mistrzostwa wagi ciężkiej przekonuje, że wykorzysta nadarzającą się okazję w stu procentach i już nie może się doczekać rywalizacji. – Nie chcę już czekać, to najgorsze. Czas się dłuży, a ja chcę już być mistrzem świata, chcę mieć ten zielony pas przy sobie – stwierdza zmobilizowany i naładowany adrenaliną pretendent znad Wisły.