BERTO ZDEMOLOWAŁ ORTIZA W REWANŻU!
W sobotnią noc na ringu w Carson w Kalifornii doszło do wyczekiwanego rewanżu pomiędzy Andre Berto (31-4, 24 KO) i Victorem Ortizem (31-6-2, 24 KO). W drugim starciu tych znanych z efektownego stylu walki byłych mistrzów świata wagi półśredniej tym razem triumfował Berto. Mimo kłopotów w rundzie drugiej 32-letni pięściarz z Florydy udanie wrócił do gry i brutalnie znokautował młodszego o trzy lata Ortiza w czwartej odsłonie.
Po raz pierwszy obydwaj główni bohaterowie zmierzyli się ze sobą prawie pięć lat temu w kwietniu 2011 roku. Wówczas po wspaniałej i emocjonującej bitwie, podczas której kibice obejrzeli aż cztery knockdowny, jednogłośnie na punkty zwyciężył Ortiz. Tym razem jednak to Berto odpłacił mu pięknym za nadobne i dokonał słodkiej zemsty.
Początek był w miarę spokojny z małą przewagą Victora, w którym należy odnotować przypadkowe zderzenie głowami. W drugim starciu nadal inicjatywa należała do walczącego z odwrotnej pozycji „Viciousa”, który dzięki dobrej pracy nóg zaskakiwał rywala swoimi ciosami. Niespodziewanie pod sam koniec Ortiz posłał Berto na deski trafiając go błyskawicznym lewym. Ten nie był jednak zraniony ani wstrząśnięty, a jedynie zły na siebie, że dał się tak łatwo zaskoczyć i po regulaminowym liczeniu do ośmiu spokojnie dotrwał do przerwy.
Trzecia runda była znowu wyrównana, chociaż aktywniejszy był Victor. Wszystko zmieniło się w czwartej, gdy zmotywowany przez narożnik Andre wskoczył na wyższe obroty i ruszył do zdecydowanego natarcia. Już po chwili ustrzelił swojego pogromcę sprzed pięciu lat doskonałym i morderczym prawym podbródkowym, po którym Victor padł jak rażony prądem. Poważnie zraniony „Vicious” szybko się pozbierał, ale widać było wyraźnie, że nie doszedł jeszcze do siebie. Tymczasem Berto, jak na rasowego kilera przystało od razu zasypał go kolejnymi potężnymi bombami. Ortiz robił co mógł, aby przetrwać, ale w końcu czarnoskóry niszczyciel ponownie rzucił go na ziemię kombinacją prawy krzyżowy – lewy hak. Po dosyć długim liczeniu, „Vicious” zdołał przyjąć pionową postawę, ale na pytanie sędziego ringowego, doświadczonego Jacka Reissa czy chce kontynuować, odpowiedział, że nie.
W taki oto sposób ponownie kibice otrzymali pięściarski thriller w wykonaniu tej dwójki, chociaż tym razem wszystko trwało o wiele krócej. Zaraz po walce szczęśliwy Berto stwierdził, że nie ma nic przeciwko, aby zmierzyli się z Ortizem po raz trzeci. Ciekawe, czy znokautowany Victor znowu z nim zatańczy?