ALVAREZ MINIMALNIE LEPSZY OD LARY
W sobotnią noc na ringu w MGM Grand w Las Vegas zmierzyli się ze sobą Saul Alvarez (44-1-1, 31 KO) oraz Erislandy Lara (19-2-2, 12 KO). Tak wyczekiwana przez miliony kibiców na całym świecie bitwa 23-letniego Meksykanina ze starszym o osiem lat Kubańczykiem okazała się być dwunastorundową partią szachów. Po ostatnim gongu sędziowie nie byli jednomyślni i dwóch z nich opowiedziało się za popularnym „Canelo” punktując dla niego 115-113 i 117-111, natomiast trzeci widział zwycięstwo „Amerykańskiego Snu” 115-113. Tak więc stosunkiem głosów 2:1 triumfował były mistrz świata wagi junior średniej. Jednak nie brakuje i tych, którzy uważają, że pięściarz z Guantanamo został oszukany i to on zasłużył na wygraną. Pojedynek wieczoru w Las Vegas odbył się w umownym limicie 155 funtów. Od samego początku zgodnie z przewidywaniami atakował Meksykanin, a cofający się Kubańczyk kontrował. Właściwie „Canelo” szarżował jak młody byczek, ale niewiele był w stanie zdziałać, natomiast Lara wspaniale punktował wolniejszego rywala. Dopiero w czwartej odsłonie zawodnik grupy Golden Boy zmienił nieco taktykę i skróciwszy dystans zaczął obijać korpus Erislandy. Mimo to w następnych rundach walczący na wstecznym biegu Lara znowu był lepszy lokując z defensywy precyzyjne ciosy. Całkiem niezłe było w wykonaniu Meksykanina starcie numer osiem, ale ostatnie cztery znowu pokazały jego bezradność w konfrontacji z nastawionym na obronę i kąsającym od czasu do czasu jak osa „Amerykańskim Snem”. Taktyka Lary okazała się być dla idola meksykańskich kibiców ciężkim orzechem do zgryzienia. Mimo to jego ciągła, chociaż mało skuteczna ofensywa i wywierana presja okazała się być wyżej ceniona przez sędziów, niż precyzja i dokładność amatorskiego mistrza świata z Moskwy z 2005 roku. Oczywiście najbardziej wskazany byłby w tej sytuacji rewanż, ale wydaje się, że w najbliższej przyszłości „Canelo” wybierze bardziej lukratywne starcia z innymi przeciwnikami, jak chociażby z gwiazdą z Portoryko Miguelem Cotto.