SOBOTNIE WOJNY POLSKO – POLSKIE
W najbliższą sobotę w Legionowie nie zabraknie bokserskich emocji. To właśnie w tym mieście odbędzie się kolejna edycja Wojak Boxing Night, na której odbędzie się kilka interesujących starć. Dwie najciekawsze z nich, to rewanż pomiędzy Maciejem Miszkinem (16-3, 4 KO), a Pawłem Głażewskim (23-3, 5 KO) oraz bitwa Rafała Jackiewicza (46-12-2, 21 KO) z Kamilem Szeremetą (9-0, 1 KO). Transmisję z tego wydarzenia przeprowadzi stacja Polsat Sport, początek od godziny 22:00.
Po raz pierwszy do konfrontacji Miszkina z Głażewskim doszło rok temu w kwietniu. Wówczas na ringu w Legionowie po świetnych i niezwykle zaciętych ośmiu rundach nie jednogłośnie na punkty triumfował „Głaz”, ale nie brakowało opinii, że równie dobrze wynik mógłby pójść w drugą stronę. Od tamtej pory obydwaj stoczyli po dwie walki. Paweł po sierpniowym zwycięstwie nad Amerykaninem Rowlandem Bryantem (18-5, 12 KO), nieoczekiwanie w grudniu otrzymał szansę na zdobycie mistrzostwa świata wagi półciężkiej federacji WBA. Niestety zasiadający na tym tronie Niemiec Juergen Braehmer (46-2, 34 KO) już w pierwszej rundzie znokautował go ciosem na korpus.
Pochodzący z Sokółki Miszkin, który na co dzień prowadzi kilka sklepów odzieżowych i od czasu do czasu komentuje w Polsacie gale bokserskie, również walczył ze zmiennym szczęściem. Po porażce z Głażewskim, sześć miesięcy później musiał uznać wyższość Białorusina Aliaksandra Sushchytsa (18-3-1, 10 KO). W tym roku zaczął zdecydowanie lepiej, bo od styczniowego zwycięstwa nad Łotyszem Dmitrijsem Ovsjannikovsem (2-4-2, 0 KO).
Ciekawe jak potoczy się ten wyczekiwany rewanż. Dla obydwu zawodników będzie to pojedynek o być, albo nie być w bokserskim świecie. Wzajemna niechęć, której wcale nie ukrywają, miejmy nadzieję, że tylko pobudzi ich do jeszcze większego wysiłku i poświęcenia, tak jak za pierwszym razem. Stawką tej wojny będzie wakujący pas WBC Baltic dywizji półciężkiej.
Jeżeli mówimy o tzw. „złej krwi”, to walka Jackiewicza z Szeremetą jest nią wypełniona po brzegi. „Waleczne Serce” z Mińska Mazowieckiego szczerze nienawidzi rywala z Białegostoku. Wszystko przez to, że rok temu, kiedy obydwaj mieli ze sobą walczyć po raz pierwszy, Rafał doznał kontuzji łuku brwiowego i walkę odwołał. Szeremeta w mediach stwierdził, że Jackiewicz przed nim stchórzył, a to zadziałało na niego jak płachta na byka. Od tamtej pory przy każdej możliwej okazji panowie nie szczędzili sobie obraźliwych epitetów. W końcu w sobotę będą mieli okazję wyjaśnić sobie wszystko w ringu za pomocą pięści.
Jackiewicz, który po zwycięstwie nad Krzysztofem Szotem (19-17-1, 5 KO) w sierpniu zeszłego roku mówił, że kończy z boksem i zawitał nawet na chwilę do MMA, na szczęście szybko zmienił zdanie. Powodem była listopadowa szansa na wywalczenie po raz drugi w karierze mistrzostwa Europy EBU wagi półśredniej. Niestety, mimo iż Polak dominował we włoskim mieście Terracina nad miejscowym faworytem Gianluca Branco (49-3-1, 24 KO), mając go na deskach w trzeciej i czwartej rundzie, to jednak ostatecznie w szóstej odsłonie doznał pechowej kontuzji kolana i musiał zrezygnować.
Teraz mający już 38 lat na karku „Waleczne Serce” zapowiada, że jest w życiowej formie i zdemoluje młodszego aż o trzynaście lat młokosa. Czy tak właśnie będzie, a może to młody wilk wyśle go na zbliżającą się wielkimi krokami emeryturę? Odpowiedź poznamy w sobotnią noc.