KRAKOWSKA NIEWIADOMA
Już w najbliższą sobotę na ringu w Kraków Arenie odbędzie się arcyciekawa gala Polsatu, której daniem głównym jest pojedynek w wadze ciężkiej pomiędzy Tomaszem Adamkiem (49-3, 29 KO), a Arturem Szpilką (16-1, 12 KO). Ta zapowiadająca się na jedną z najważniejszych w naszym kraju bitew boksu zawodowego w historii, będzie miała w stawce wakujący pas federacji IBF International. Oczywiście jak przystało na imprezę tej rangi nie zabraknie także innych niezwykle ciekawych pojedynków „rozgrzewkowych”, w których naprzeciwko siebie staną nasi najlepsi pięściarze. Transmisja w systemie pay-per-view od godziny 19:00.
Dla 37-letniego „Górala” z Gilowic, byłego mistrza świata wagi półciężkiej i junior ciężkiej, nadchodzi powolutku sportowy zmierzch. Mimo iż ambitny Tomek nie powie tego otwarcie, to jednak musi sobie zdawać sprawę, że czasu nie oszuka. Wiele ringowych wojen na koncie, tysiące ciężkich uderzeń i niezliczone litry wylanego na treningach potu, pozostawiły ślad w ciele i psychice. Oczywiście podopiecznemu trenera Rogera Bloodwortha daleko jeszcze do bycia porozbijanym journeymanem, który dostarcza zwycięstw młodym wilkom, objeżdżając świat i w ten sposób wiąże jakoś koniec z końcem. Tomek to człowiek poukładany, mądry i z jasno sprecyzowanymi planami na przyszłość. Sam często mówi, że odłożył już tyle, iż nie musi się martwić o byt. Wielka w tym zapewne zasługa sprawnego biznesmena Ziggyego Rozalskiego, pod którego skrzydłami rozkwitła fortuna najpierw Andrzeja Gołoty, a teraz także i „Górala”.
Oczywiście pieniądze wciąż są ważne dla chłopaka, w którego życiu za młodu się nie przelewało. Atrakcyjna oferta Polsatu trafiła na podatny grunt. Pieniądze były o wiele lepsze niż na tym poziomie kariery Tomek dostałby w USA, a rywal w postaci Szpilki wydawał się niezbyt wymagającym. Czy, aby na pewno?
25-letni bombardier z Wieliczki w styczniu przegrał przed czasem z niezłym Bryantem Jenningsem (19-0, 10 KO), a wcześniej nie miał na rozkładzie żadnego solidnego skalpu. To spowodowało, że spadła na niego fala krytyki i upewniło Adamka i jego sztab, że chłopak Andrzeja Wasilewskiego jest do ogrania. „Szpila” nie jest faworytem sobotniej wojny, ale coś mi podpowiada, że ten walczak pozytywnie zaskoczy sportową Polskę. Według doniesień z jego obozu Artur trenował jak szalony. Przez kilka tygodni jego życie kręciło się tylko wokół sparingów, diety, trenera i marzeń o triumfie nad popularnym rywalem.
Dla Tomka, który w sobotę również powróci na ring po porażce, (z Wiaczesławem Głazkowowem (18-0-1, 11 KO) w marcu), rywalizacja z podopiecznym Fiodora Łapina może dać odpowiedź na kilka pytań. Tomek to profesjonalista w każdym calu i dlatego między bajki można włożyć plotki o tym, że zlekceważył „Szpilę” i zamiast trenować chodzi sobie na ryby i obżera gotowanymi przez mamę obiadkami. On również przygotuje się na sto procent, bo będzie chciał udowodnić wszystkim, że może jeszcze osiągnąć coś znaczącego w boksie.
Podsumowując pojedynek wieczoru w Kraków Arenie nie ma jednego faworyta. Eksperci zgodnie twierdzą, że werdykt może pójść w obydwie strony. Dlatego ta bratobójcza bitwa wzbudza tak wielkie emocje i sprawia, że już nie możemy się doczekać pierwszego gongu. Niewiadoma końca w tym sporcie jest cenniejsza niż złoto. Apel do wszystkich – tego starcia nie można przegapić!