RIGONDEAUX I MALIGNAGGI ZWYCIĘŻAJĄ W AMERYCE
RIGONDEAUX I MALIGNAGGI ZWYCIĘŻAJĄ W AMERYCE
Już wiadomo, kto zdobył koronę „Króla Nowego Jorku” po sobotniej gali boksu zawodowego na Brooklynie. Osobą tą jest świetny technicznie Paul Malignaggi (33-5, 7 KO), który bez żadnych problemów wypunktował na dystansie dwunastu rund walczącego bez odrobiny ikry i zapału Zaba Judaha (42-9, 29 KO). Wielokrotny mistrz świata dwóch kategorii wagowych, czyli 36-letni „Super” Zab przegrywał z młodszym o trzy lata „Magikiem” chyba każde starcie. Paul dominował szybkością, pracą nóg i co najbardziej rzucało się w oczy- sercem do walki. Czyżby Judah był już tak wypalony, że nie jest w stanie rywalizować na najwyższym poziomie? Niestety wszystko na to wskazuje. Można przecież przegrać z honorem, a były czarnoskóry król dywizji półśredniej i junior półśredniej, sprawiał wrażenie, jakby wygrana była ostatnia rzeczą, o jakiej myśli będąc w ringu Barclays Center. Sędziowie po ostatnim gongu nie mieli żadnych problemów i punktowali 116-111, 117-110 i 117-110 dla Malignaggiego, który w nagrodę dostał także wakujący pas NABF wagi półśredniej. Absolutnie żadnych kłopotów nie miał wczorajszej nocy prawdziwy pięściarski fenomen Guillermo Rigondeaux (13-0, 8 KO). Kubański „Szakal” podczas walki wieczoru w Atlantic City był wprost nieuchwytny dla Josepha Agbeko (29-5, 22 KO) i jego mistrzowskie pasy federacji WBO i WBA kategorii super koguciej pozostały na jego biodrach. 33-letni Rigo, który przeszedł do historii, jako jeden z najlepszych pięściarzy amatorskich wszechczasów popisywał się wczoraj swoim nieprawdopodobnym refleksem i wyczuciem. Jego rówieśnik z Ghany momentami był bezradny i przez pełne dwanaście rund ani razu nie zagroził poważnie „Szakalowi”. Ten natomiast przy lada okazji karcił go lewym hakiem, bądź lewym podbródkowym. Sędziowie mieli wyjątkowo łatwą robotę punktując trzy razy 120-108 na korzyść dwukrotnego złotego medalisty olimpijskiego. Niestety kunszt pięściarski „Szakala” i jego dominacja nad „King Kongiem” nie znalazła uznania w oczach kibiców, którzy spragnieni byli emocji i ringowej wojny, a otrzymali bokserskie szachy. Część z nich opuściła Boardwalk Hall po kilku początkowych niemal identycznych rundach. Pytanie, kto teraz zmierzy się z walczącym w innej galaktyce Rigondeaux i która stacja zdecyduje się to pokazać? Po raz kolejny okazuje się, że geniusze nie mają łatwego życia.
Wojciech Czuba