THOMPSON POKONAŁ SOLISA!
THOMPSON POKONAŁ SOLISA!
W sobotnią noc kolejną niespodziankę w bokserskim świecie sprawił 42-letni Tony Thompson (39-4, 26 KO). „Tygrys” z Waszyngtonu podczas gali w Turcji zwyciężył na punkty niegdyś wspaniałego amatora, a obecnie rozczarowującego zawodowca, Odlaniera Solisa (20-2, 13 KO). Dzięki temu zwycięstwu Amerykanin znowu wskoczył do czołówki królewskiej kategorii i przy okazji zgarnął rankingowy pas WBC International. Po dwunastu rundach decyzja sędziów była nie jednogłośna. Dwóch opowiedziało się za Thompsonem (115-114 i 115-113), a trzeci za Solisem (116-112). Punktację tego ostatniego trafnie opisał w swoim komentarzu jeden z najpopularniejszych dziennikarzy sportowych, Dan Rafael z ESPN, który stwierdził: „Facet, który punktował 116-112 dla Solisa jest kretynem”. To potwierdza tylko, jak słabą formę zaprezentował nam w Turcji złoty medalista olimpijski i trzykrotny mistrz świata amatorów z Kuby. Na początku 33-letni Solis rozpoczął dobrze rywalizację. Mimo otłuszczonej i niedotrenowanej sylwetki przeważał nad rywalem precyzją i siłą ciosów. Jednak po słabszych 3-4 rundach w następnych do głosu zaczął już dochodzić ambitny „Tygrys”. Thompson zaskakiwał „La Sombrę” kombinacjami uderzeń i lepiej poruszał się na nogach. Kubańczyk na jego tle wyglądał ospale i wolno. Zgodnie z przepisami federacji WBC po ośmiu rundach podano punktacje sędziów i na prowadzeniu był już Tony. Mimo zrywu w ostatnich odsłonach Odlanier nie zdołał już odwrócić losów tej potyczki i zasłużenie przegrał po raz drugi w karierze. Wydaje się, że ten utalentowany Kubańczyk zmarnował się na zawodowstwie. Sobotnia porażka wyklucza go na dłużej z wyścigu o mistrzowskie pasy. Nie brakuje głosów i opinii doradzających mu zakończenie kariery. Jeżeli komuś się nie chce, to po co go zmuszać? Dla Thompsona jest to kolejne cenne zwycięstwo nad faworyzowanym przeciwnikiem. Wcześniej w 2013 roku „Tygrys” zdemolował dwukrotnie brytyjską nadzieję na mistrzowski tron Davida Price’a. Ciekawe ile jeszcze „namiesza” na bokserskiej scenie ten niemłody już przecież zawodnik, któremu jednak wciąż nie brakuje ikry.
Wojciech Czuba