SZPILKA I SULĘCKI W PIĄTEK WALCZĄ W CHICAGO
W najbliższy piątek 24 kwietnia dwóch naszych popularnych i obiecujących pięściarzy wystąpi na gali boksu zawodowego w Chicago. Na ringu UIC Pavilion zobaczymy w akcji przedstawiciela wagi ciężkiej Artura Szpilkę (17-1, 12 KO) oraz występującego w dywizji średniej Macieja Sulęckiego (19-0, 4 KO). Rywalem 26-letniego „Szpilki” będzie Teksańczyk Ty Cobb (18-6, 10 KO), natomiast młodszy o rok „Striczu” zmierzy się z pochodzącym z Detroit Darrylem Cunninghamem (30-7, 11 KO). Dla Polaków będzie to debiut pod skrzydłami wpływowego promotora Ala Haymona. Transmisję z tego wydarzenia przeprowadzi stacja Polsat Sport, początek w nocy z piątku na sobotę od godziny 02:00.
Mający 39 lat Cobb chociaż nosi przydomek „Tygrys”, to jednak nie powinien stanowić większego zagrożenia dla naszego pięściarza. Amerykanin mierzył się co prawda z kilkoma niezłymi zawodnikami, ale zazwyczaj szybko przegrywał. Miejmy nadzieję, że w piątek będzie podobnie i Artur znowu efektownie wygra w Chicago. Przypomnijmy, że właśnie w „Wietrznym Mieście” dwa lata temu urodzony w Wieliczce bokser stoczył dwie zaciekłe bitwy z twardym Mikiem Mollo (20-5-1, 12 KO). W pierwszej z nich mimo kłopotów i wizyt na deskach w pierwszej i w czwartej rundzie, „Szpila” ostatecznie sam znokautował rywala z miasta Oak Lawn w szóstej odsłonie. W rewanżu emocji i knockdownów także nie brakowało. Najpierw Artur leżał w starciu numer trzy, ale zrewanżował się Mike’owi w rundzie piątej, która była zarazem ostatnią dla Amerykanina. Ciekawe jak będzie tym razem, wydaje się, że mniej dramatycznie, bo Szpilka, to już z pewnością trochę inny zawodnik niż ten z 20013 roku. Teraz prezentuje dojrzalszy boks i jeżeli znowu nie poniesie go fantazja, to powinien z zimną krwią wykończyć Cobba.
Trudniejsze zadanie w UIC Pavilion będzie miał na pewno Sulęcki. Jego walczący z odwrotnej pozycji przeciwnik ma już, co prawda 40 lat na karku, ale wciąż prezentuje solidny poziom. Cunningham w swojej karierze walczył z takimi gwiazdami jak Andre Dirrell (24-1, 16 KO) i Andy Lee (34-2-1, 24 KO), ale z obydwoma szybko przegrał. Maciej przechodził ostatnio burzliwy okres, rozstał się z wieloletnim trenerem Andrzejem Gmitrukiem i związał z największą szarą eminencją boksu zawodowego, jakim jest Haymon. Ciekawe jak te wszystkie zawirowania wpłynęły na jego formę, chociaż ta, jak zapewnia „Striczu”, jest doskonała. Na pewno będzie chciał w piątek to udowodnić i wierzę, że mu się uda. Świat należy do młodych wilków.