MASTERNAK PRZEGRYWA W MOSKWIE!

MASTERNAK PRZEGRYWA W MOSKWIE!
Niestety nie udała się naszemu Mateuszowi Masternakowi (30-1, 22 KO) sobotnia wyprawa na Stadion Olimpijski w Moskwie. 26-letni „Master” przegrał przed czasem w 11 rundzie z twardym Grigorijem Drozdem (37-1, 26 KO) i utracił tytuł mistrza Europy wagi junior ciężkiej.
Ta polsko-rosyjska bitwa na pewno mogła się podobać tysiącom kibiców w Moskwie i była świetną przystawką przed daniem głównym w postaci pojedynku Władimira Kliczki z Aleksandrem Powietkinem. Od samego początku akcja potoczyła się bardzo szybko. Zarówno mieszkający we Wrocławiu Mateusz jak i pochodzący z Czekhowa Grigorij postawili na atak i przełamanie rywala. Ulubieniec publiczności skupiał się na obijaniu tułowia, natomiast obrońca tytułu polował na bombę z prawej. W następnej odsłonie Drozd trafił precyzyjnie i mocno prawym sierpem Masternaka, rozcinając mu groźnie lewy łuk brwiowy. Mimo to, Polak nie stracił animuszu i przyjął otwartą wojnę z Rosjaninem. Niestety wraz z upływem kolejnych rund coraz bardziej uwidaczniała się przewaga 34-letniego pretendenta. Podopieczny Andrzeja Gmitruka był za sztywny i za bardzo spięty, aby zagrozić rozluźnionemu i świetnie dysponowanemu przeciwnikowi. Mimo tego Mateusz nie dawał za wygraną i starał się ambitnie szukać swojej szansy.
Po dobrym starciu numer 6 w wykonaniu naszego zawodnika, w następnym nadział się jednak na krótki, ale potężny prawy Grigorija, który o mały włos nie zakończyłby tego pojedynku. Mateusz był wyraźnie zraniony i plątały mu się nogi, ale na szczęście dotrwał do zbawiennej przerwy. Zaraz po niej pokazał się z bardzo dobrej strony i trafił kilka razy przeciwnika mocnym prawym. Drozd odzyskał animusz w rundzie 10 uderzając schematycznego Polaka seriami, które na pewno wywarły wrażenie na kibicach i sędziach. Wszystko zakończyło się w 11 odsłonie, kiedy to doskonale przygotowany i czujący wiatr w żaglach Grigorij najpierw ulokował na głowie Polaka potężny lewy sierp, a następnie zasypał go lawiną ciosów, które chociaż nie były zbyt precyzyjne, to jednak wystarczyły sędziemu ringowemu Massimo Barrovecchio, na przerwanie rywalizacji.
Wydaje się, że decyzja arbitra była przedwczesna, ale z drugiej strony Drozd był tego dnia wyraźnie lepszy i zdobył pas EBU zasłużenie. Mateusz walczył zbyt przewidywalnie, topornie i siłowo, a to było zdecydowanie za mało, aby odprawić z kwitkiem wymagającego, doświadczonego i niedocenianego przez wielu Rosjanina. Ciekawe jak teraz potoczy się kariera jednego z naszych najzdolniejszych zawodowców? Czy ten kubeł zimnej wody na głowę mu pomoże, czy raczej zaszkodzi? Na odpowiedź przyjdzie nam z pewnością poczekać.
Wojciech Czuba